- Nie byłoby mnie stać by zachowywać się jak Błaszczak, Brudziński, Hofman - w taki sposób eurodeputowany PJN Marek Migalski tłumaczy dlaczego rozstał się z PiS-em. I dodał, że - aby zostać w PiS - "musiałby uprawiać politykę pełzająco-klęcznikową".
Migalski przyznaje, że czuje "gorzką satysfakcję", gdy widzi, że Jarosław Kaczyński odszedł od ostrej retoryki i epatowania katastrofą smoleńską, na rzecz bardziej wyważonych wypowiedzi. Podkreśla, że taką właśnie strategię doradzali mu politycy, którzy dziś tworzą PJN. Zdaniem Migalskiego, gdyby po kampanii prezydenckiej Kaczyński nie zaostrzył tonu swoich wypowiedzi wówczas "PO miałaby 25 proc. poparcia, a PiS szedłby jako cywilizowana prawica do władzy, bo wszyscy już mają dosyć Donalda Tuska".
Mówiąc o samym PiS Migalski podkreśla, że w partii tej pozostali przede wszystkim politycy "plastyczni". - Można ich skrócić, rozciągnąć bez bólu, oni są przyzwyczajeni do tego procesu - wyjaśnił. Dodał, że ostatnimi politykami w PiS, którzy mają własne zdanie, są Jacek Kurski i Zbigniew Ziobro. - Ale to środowisko "ziobrystów" jest wycinane, Trochę mi ich żal, chociaż nie podzielam ich koncepcji - stwierdził Migalski.
Pytany o szanse wyborcze PJN Migalski stwierdził, że politycy tego ugrupowania "gryzą trawę, żeby im się udało". - Realnie mamy 2-3 procent, czyli 600-900 tysięcy ludzi, którzy chcą na nas głosować. Nie możemy się wycofać, bo albo się prze do przodu albo nie zajmuje się polityką - tłumaczył. I dodał, że liczy iż poparcie dla PJN zwiększy się w czasie kampanii wyborczej, kiedy "ostrzał między PiS-PO będzie totalny", a Polacy będą szukali alternatywy dla skłóconych partii.
Mówiąc o samym PiS Migalski podkreśla, że w partii tej pozostali przede wszystkim politycy "plastyczni". - Można ich skrócić, rozciągnąć bez bólu, oni są przyzwyczajeni do tego procesu - wyjaśnił. Dodał, że ostatnimi politykami w PiS, którzy mają własne zdanie, są Jacek Kurski i Zbigniew Ziobro. - Ale to środowisko "ziobrystów" jest wycinane, Trochę mi ich żal, chociaż nie podzielam ich koncepcji - stwierdził Migalski.
Pytany o szanse wyborcze PJN Migalski stwierdził, że politycy tego ugrupowania "gryzą trawę, żeby im się udało". - Realnie mamy 2-3 procent, czyli 600-900 tysięcy ludzi, którzy chcą na nas głosować. Nie możemy się wycofać, bo albo się prze do przodu albo nie zajmuje się polityką - tłumaczył. I dodał, że liczy iż poparcie dla PJN zwiększy się w czasie kampanii wyborczej, kiedy "ostrzał między PiS-PO będzie totalny", a Polacy będą szukali alternatywy dla skłóconych partii.
TVN24, arb