Brytyjska gospodarka, która skurczyła się o ok. 6 proc. i obecnie usiłuje stanąć na nogi, zdaniem ministra musi się oswoić z perspektywą wolniejszego wzrostu i wytężonej, oddolnej budowy podstaw wzrostu. Ludzie doświadczą, według ministra, spadku poziomu życia nie wskutek cięć wydatków rządowych, podyktowanych chęcią uzdrowienia finansów publicznych, lecz z powodu ruchów cen na rynkach surowcowych i spadku kursu funta. - Wielka Brytania nie jest już krajem, który decyduje o światowych cenach. Ceny dyktują nam międzynarodowe rynki surowcowe napędzane przez gospodarki chińską i indyjską. Musimy z tym żyć i się do tego dostosować. Polityczna elita nie przygotowuje opinii na ogrom tego problemu - ocenił.
Wśród trudnych do przewidzenia i niepewnych czynników zewnętrznych mających wpływ na brytyjską gospodarkę Cable wymienił wydarzenia w eurostrefie i ceny ropy. - Kształtowanie polityki gospodarczej jest jak prowadzenie pojazdu, którego przednią szybę wykonano z mętnego materiału, lusterka dające wgląd w to, co się dzieje z tyłu, są duże i okazałe, ale hamulce kiepskie - stwierdził minister, który za jedno z niebezpieczeństw polityki gospodarczej uznał nadmierne zaufanie rządu w jego własne możliwości sprawcze.
Cable zgodził się z opinią, że wiarygodność rządu zależy od tego, czy zdoła on wyeliminować strukturalny deficyt budżetowy do końca kadencji obecnego parlamentu, czyli do maja 2015 r. Zadanie to uznał za możliwe do wykonania.PAP