W Hiszpanii rozpoczęły się wybory regionalne i lokalne, które wyłonią regionalnych premierów i burmistrzów oraz będą najważniejszym sprawdzianem dla rządzących socjalistów przed wyborami w marcu 2012 r. Cieniem na tegoroczną kampanię wyborczą rzucił się tzw. Ruch 15-M, czyli trwające od 15 maja protesty młodych ludzi w Madrycie i kilkudziesięciu innych miastach w całej Hiszpanii przeciwko kryzysowi ekonomicznemu, rekordowemu bezrobociu i niesprawiedliwości społecznej.
W sytuacji głębokiego kryzysu ekonomicznego i największego w Europie, ponad 20-procentowego bezrobocia wszystkie sondaże wykazują ogromny spadek popularności rządu premiera Jose Luisa Rodrigueza Zapatero. Sam premier zapowiedział, że nie będzie ubiegał się o urząd premiera po wyborach parlamentarnych w 2012 r. Zgodnie z ostatnimi sondażami (TNS Demoscopia dla TV Antena 3), po wyborach socjaliści mogą przestać rządzić nawet w tych wspólnotach autonomicznych, gdzie dotychczas sprawowali władzę, tj. w Ekstremadurze, w Kastylii - La Mancha i na Balearach. W Aragonii i Kantabrii mogliby rządzić tylko w koalicji z ugrupowaniami nacjonalistycznymi.
Wybory do władz autonomicznych w Katalonii, które odbyły się już w listopadzie 2010 r., zakończyły się dotkliwą porażką socjalistów (stracili 9 mandatów), zyskała zaś opozycyjna prawicowa Partia Ludowa (PP), która zwiększyła stan posiadania z 14 do 18 mandatów.
Szczególna sytuacja zaistniała w Kraju Basków, gdzie decyzją Trybunału Konstytucyjnego w wyborach lokalnych wezmą udział separatyści z partii Sortu tworzący koalicję pod nazwa Bildu z dwiema legalnie działającymi baskijskimi partiami nacjonalistycznymi (Eusko Alkartasuna i Alternatiba). Bildu wezwało Basków, aby głosowali na "lewicowych separatystów". Wybory wykażą, jaki procent wyborców w 2-milionowym Kraju Basków byłby gotów głosować za niepodległością, gdyby rozpisano referendum.PAP, arb