Według tygodnika malwersacji dopuszczano się w Afganistanie za pośrednictwem Kabul Banku. W niepowołane ręce mogło trafić nawet do 94 proc. zaległych pożyczek banku na wsparcie rozwoju. - Osoby pracujące w Kabul Banku, korzystając z dostępu do poufnych informacji finansowych, z pomocą oszukańczych pożyczek zawłaszczyły 850 mln dolarów, co stanowi 94 proc. zaległego długu - głosi tajny amerykański raport Biura Inspektora Generalnego.
Za korupcyjne praktyki raport obwinia byłego prezesa Kabul Banku Sherkhana Farnooda. Krytykuje też firmę rachunkową Deloitte za to, że na wczesnym etapie nie dostrzegła sygnałów alarmowych, a inspektorów finansowych Pricewaterhouse Coopers za to, że nie wykryli korupcji w Kabul Banku, wystawiając mu dobrą ocenę. Według prezesa afgańskiego banku centralnego Abdula Kadira Fetrata Farnood miał zawłaszczyć pożyczki wystawione dla fikcyjnych przedsięwzięć na ponad 500 mln dolarów. Wśród 10 osób zamieszanych w skandal pożyczkowy figuruje brat prezydenta Hamida Karzaja - Mahmud, który miał się nielegalnie wzbogacić o 22 mln dolarów.
Pieniądze na rozwój Afganistanu wyprowadzano z Kabul Banku w oparciu o fikcyjne dokumenty stwierdzające przyznanie pożyczki nieistniejącym firmom zarejestrowanym na papierze w Afgańskiej Agencji Wspierania Inwestycji. "Pożyczki" przeznaczano na osobisty użytek wtajemniczonych. Obecnie MFW uzależnia przyznanie Afganistanowi pomocy finansowej od porozumienia zapobiegającego kradzieży pieniędzy przeznaczanych na odbudowę kraju.
Były szef brytyjskiej armii gen. Richard Dannatt ostrzegł, że skandal może skomplikować plany wycofania wojsk z Afganistanu w zakładanym terminie do 2014 r., ponieważ zakładają one, że miejsce NATO i Amerykanów zajmie nie tylko miejscowa policja i wojsko, ale także sprawna i nieskorumpowana lokalna administracja. Skandal pożyczkowy dowodzi, że jej zbudowanie jest trudniejsze, niż zakładano.PAP, arb