Polska nie może jednak odwoływać się od raportu MAK, bo w stosunkach międzynarodowych nie ma żadnego nadrzędnego systemu egzekwowania umów zawieranych między dwoma państwami, mówi Żylicz. - Albo realizacja tych umów jest wymuszana siłą, albo państwa wykonują je z własnej nieprzymuszonej woli i w dobrej wierze. Jednak raport MAK nie jest wiążącą Polskę decyzją i odwołanie byłoby bezprzedmiotowe - podkreśla.
- Wielką wadą prawa międzynarodowego jest to, że nie daje stronom możliwości wymuszenia czegokolwiek w razie braku międzynarodowo ustalonych sankcji - mówi profesor. I dodaje, że nawet międzynarodowi specjaliści z zakresu lotnictwa są zgodni co do tego, że międzynarodowy arbitraż w lotnictwie jest nieskuteczny.
Dlatego - dodaje - nie warto w tej sprawie zwracać się do ICAO (Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego), która w ciągu 60 lat nie zakończyła żadnej sprawy wyrokiem czy decyzją. - Raport MAK nas nie wiąże. Musimy przygotować własny i przedstawić na arenie międzynarodowej. Jeśli w mediach zagranicznych uda nam się nagłośnić, że rosyjski raport zawierał braki i nieścisłości, będzie to dla nas pewna satysfakcja - mówi Żylicz.
Zdaniem prof. Żylicza po ostatnich wydarzeniach, np. przesłuchaniach prowadzonych przez polskich prokuratorów, widać, że rząd rosyjski rozumie, iż MAK naruszył warunki porozumienia, i teraz stara się to naprawić, np. przez przekazywanie Polsce kolejnych dowodów.