Od połowy marca w Syrii odbywają się demonstracje przeciwko prezydentowi, krwawo tłumione przez siły bezpieczeństwa. Asad, który spotkał się z członkami nowo powołanego organu, poprosił ich o "sformułowanie generalnych zasad dialogu, który zacznie tworzyć odpowiedni klimat, by różne nurty mogły się wypowiedzieć i zaprezentować swoje propozycje".
W skład nowego ciała wchodzą: wiceprezydent Syrii Faruk esz-Szaraa, wysocy przedstawiciele rządzącej Partii Socjalistycznego Odrodzenia Arabskiego (Hizb al-Baas) i Narodowego Frontu Postępowego (NFP), którego przywódcą jest sam prezydent i który skupia następujące ugrupowania: Hizb al-Baas, Syryjski Socjalistyczny Związek Arabski (SSZA), Arabską Partię Socjalistycznych Unionistów (APSU), Arabską Partię Socjalistyczną (APS) i Syryjską Partię Komunistyczną (SPK). W skład nowo powołanego organu wchodzą również pisarz i profesor, lecz nie sprecyzowano, o kogo dokładnie chodzi.
Próbując załagodzić nastroje w kraju, Asad, pozostający u władzy od 11 lat, m.in. zniósł w kwietniu stan wyjątkowy obowiązujący w kraju od 48 lat. Antyprezydenccy demonstranci nie zaprzestali jednak organizowania w całym kraju protestów. 31 maja syryjska telewizja podała, że prezydent ogłosił amnestię mającą objąć wszystkich więźniów politycznych. Amnestia dotyczy wszystkich przestępstw popełnionych przed 31 maja - może objąć nawet 10 tys. ludzi, zatrzymanych w czasie antyreżimowych demonstracji. Tymczasem według organizacji broniącej praw człowieka Human Rights Watch (HRW), w Syrii można mówić o zbrodniach przeciwko ludzkości. Zdaniem HRW Rada Bezpieczeństwa ONZ powinna nałożyć na Damaszek sankcje, a jeśli to nie wystarczy - pozwać przed Międzynarodowy Trybunał Karny.
Syryjscy obrońcy praw człowieka mówią, że w czasie tłumienia demonstracji co najmniej 418 osób poniosło śmierć w samej prowincji Dara, a prawie 900 w całym kraju. HRW zastrzega, że danych nie można zweryfikować w niezależnych źródłach.PAP, arb