Na swoim blogu www.jflibicki.salon24.pl poseł PJN napisał, że nie weźmie udziału w kongresie. "Pewnie spytacie - dlaczego? Otóż wszystko wskazuje na to, że zostanie na nim zakwestionowana dotychczasowa linia naszego ugrupowania. Linia, której symbolem była i jest Joanna Kluzik-Rostkowska" - napisał Libicki. Jego zdaniem, do tej pory linia PJN zakładała dyskusję o Polsce i jej problemach i "zakopywanie maczug, którymi nawzajem okładają się główni aktorzy politycznej awantury".
"Jeśli Joanna odejdzie - odejdę i ja. Nie mam jednak dziś ochoty tego sporu oglądać" - oświadczył polityk PJN. Podkreślił, że "ewentualnie" miejsce obecnej liderki PJN zajmie "ktoś również lubiany przez media". "Polityk o wybitnych kwalifikacjach intelektualnych, szerokich horyzontach, europejskim obyciu, zaczerpniętym ze strasbourskich salonów" - opisuje Libicki. "Ale to będzie tylko pozór. Bo tak naprawdę za tydzień, dwa, trzy - akcenty się zmienią. Coraz więcej będzie wątków nawiązujących do dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego. Do jedynej partii, do której w swoim życiu zmarły prezydent należał. Czyli do PiS-u" - kontynuuje Libicki. Jak napisał, z czasem "szybciej niż później", okaże się, że między PiS-em a nowym PJN-em nie ma już większej różnicy.
Poseł PJN ocenił, że "to nie będzie dobra sytuacja", "bo takie rozwiązanie umocni tylko szanse na objęcie władzy przez polityka kompletnie nieprzewidywalnego". "Polityka, który dla odzyskania fotela premiera jest gotów najpierw wygłaszać w kampanii wyborczej temat smoleński - co dobrze - potem go rozniecać, a potem znów studzić. Jednym słowem, dla władzy jest w stanie zrobić każdą woltę. Także woltę, której główną osią jest śmierć własnego brata" - czytamy na blogu Libickiego. Jak pisze, "taki człowiek jest po prostu niebezpieczny". "Dlatego też - z rozterkami - trzeba się temu przeciwstawić. Z poważnymi rozterkami. Wszystkie ręce na pokład!" - kończy swój wpis Libicki.
pap, ps