Kluzik-Rostkowska już nie jest członkiem PJN. Przeszła do PO

Kluzik-Rostkowska już nie jest członkiem PJN. Przeszła do PO

Dodano:   /  Zmieniono: 
Joanna Kluzik-Rostkowska (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Założycielka PJN oraz do niedawna liderka tej partii Joanna Kluzik-Rostkowska złożyła rezygnację z członkostwa zarówno w ugrupowaniu, jak i klubie parlamentarnym PJN. O decyzji byłej liderki PJN poinformował w komunikacie rzecznik prasowy ugrupowania Jacek Pilch. Wiceszef klubu PO Rafał Grupiński poinformował, że była liderka PJN będzie kandydować z list wyborczych PO oraz wstąpi do klubu Platformy.

Grupiński poinformował, że konsekwencją jej obecności na gdańskiej konwencji jest start z list wyborczych PO w jesiennych wyborach parlamentarnych. - Kluzik-Rostkowska bez wątpienia będzie kandydować z list PO. Ona chce pracować dla Polski, chce, żeby wykorzystać jej wiedzę i kompetencje. My jako PO chcemy z tej jej wiedzy skorzystać - podkreślił. Poseł PO nie chciał potwierdzić nieoficjalnych informacji, że Kluzik-Rostkowska może otwierać listę PO w Rybniku - zaznaczył, że decyzję w tej sprawie podejmie zarząd partii w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Dodał, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu, w ostatnim tygodniu czerwca, była posłanka PJN oficjalnie zostanie przyjęta do klubu PO. Grupiński pochwalił także decyzję Kluzik-Rostkowskiej o złożeniu legitymacji partyjnej PJN. - Ona nie powinna być dłużej w PJN, skoro wiąże się z Platformą Obywatelską - ocenił.

Wiceszef klubu PO pytany, czy Kluzik-Rostkowska powinna się teraz zapisać do PO, powiedział, że wielu polityków pracuje dla PO nie będąc członkiem partii. - Tutaj nie ma obowiązku. Myślę jednak, że jak ktoś się decyduje na współpracę z PO i pozostaje jej wierny, a mam nadzieję, że tak będzie w tym przypadku, to wstąpienie do nas jest tylko kwestią czasu - zaznaczył.

11 czerwca Kluzik-Rostkowska uczestniczyła w konwencji wyborczej PO w Gdańsku. Mówiła tam, że wspiera PO, aby po wyborach parlamentarnych nie dopuścić do powstania koalicji rządowej PiS i SLD. - Jestem dziś z Platformą Obywatelską dlatego, że zrobię wszystko, żeby PiS nie wrócił do władzy. Dziś widać, jak nasza scena jest mocno zabetonowana. Trzeba zrobić naprawdę wszystko, żeby PiS nie miał szansy współrządzenia z SLD, to było podstawą mojej decyzji - tłumaczyła.

Rozłam w PJN rozpoczął się na początku czerwca. Wówczas podczas pierwszego kongresu krajowego ugrupowania nowym szefem tej partii został europoseł Paweł Kowal, który był jedynym kandydatem na tę funkcję. Kluzik-Rostkowska nie ubiegała się o wybór. Tłumaczyła, że nie uzyskała wsparcia większości klubu parlamentarnego PJN dla "twardego sprzeciwu" wobec polityki Jarosława Kaczyńskiego. Podkreślała, że w jej opinii grupa, która stworzyła PJN, wyszła z PiS, żeby z PiS-em walczyć.

Kowal postrzegany jest jako zwolennik łagodnego kursu wobec ugrupowania Kaczyńskiego. Po tym jak Kluzik-Rostkowska pojawiła się na konwencji PO, nowy szef partii mówił, że PJN szanuje wybór swej byłej liderki i przygotowuje się do samodzielnego startu w wyborach.

W ostatnich dniach z PJN odeszło dwóch innych posłów: Jan Filip Libicki oraz Jacek Tomczak. Libicki swą decyzję argumentował tym, że zabrakło wyraźnej deklaracji PJN, że nie będzie współpracował z PiS. Również Tomczak mówił, że przyczyną jego odejścia z PJN jest głęboki kryzys, w jakim - jego zdaniem - jest obecnie ta formacja. - Po ostatnim zjeździe partii wyraźnie widać, że kierunek PJN to jest kierunek po równi pochyłej prosto do PiS. W związku z tym, że partia coraz bardziej zbliża się programowo do partii Jarosława Kaczyńskiego, ja dłużej nie chcę tego uwiarygodniać - podkreślił poseł.

Nie jest wykluczone, że obaj posłowie też znajdą się na listach PO. Libicki miałby być kandydatem PO do Senatu w Wielkopolsce, a Tomczak miałby się znaleźć na liście partii do Sejmu w Poznaniu. Libicki twierdzi, że wciąż czeka na oficjalną propozycję od PO w sprawie startu w wyborach. Grupiński zwraca jednak uwagę, że o ile różnice w poglądach między Libickim i Tomczakiem a Kluzik-Rostkowską są ogromne, to już między PO a nimi jest "prawie przepaść". - W tym sensie trudno sobie wyobrazić ich obecność na naszych listach, niczego jednak nie wykluczam, władze partii zdecydują - podkreślił wiceszef klubu PO.

PAP, arb