Dwa tygodnie dzielą nas od objęcia przewodnictwa w Unii Europejskiej - przypomina "Nasz Dziennik".
Owe przewodnictwo, zwane też prezydencją oznacza po prostu przewodniczenie obradom Rady Ministrów UE. Przywilejem kraju sprawującego tę misję jest także organizowanie nieformalnych spotkań na swoim terenie. My zaplanowaliśmy takich pięć. Podczas tych nieoficjalnych posiedzeń można omówić i wynegocjować kwestie, które wkrótce trafią pod oficjalne dyskusje w Brukseli.
Głównym punktem każdej prezydencji, która trwa pół roku, staje się posiedzenie Rady Europejskiej. Zjeżdżają się na nie przywódcy wszystkich członków Unii. Na następne sześć miesięcy przewodnictwa Polska będzie czekała do 2025 r.