Uchylając wyrok, Sąd Apelacyjny uznał, że w pierwszym procesie "nie oceniono wszystkich okoliczności, a pewne fakty ustalono wadliwie". Sąd niższej instancji ma m.in. dokładniej zbadać zachowanie oskarżonego po dokonaniu przestępstwa.
- Oskarżony twierdził np., że nie pamięta jak zginął Krzysztof K. Dlaczego więc rano, po przebudzeniu, nie poszedł do jego mieszkania, żeby sprawdzić czy kolega żyje i wymaga pomocy? Przedwcześnie przyjęto koncepcję działania nieumyślnego - powiedział sędzia Dariusz Kala.
Zdaniem sądu niższej instancji, do tragedii doszło w wyniku nieostrożnego posługiwania się bronią przez 38-letniego Adama N. Sąd ten uznał, że oskarżony mógł przewidzieć, że może to doprowadzić do postrzelenia, ale nie można przyjąć, że działał z zamiarem bezpośredniego pozbawienia życia. Według sądu między Adamem N. i jego ofiarą nie było żadnego konfliktu, obaj też po wypiciu alkoholu nie zachowywali się w sposób agresywny.
Jak ustaliła prokuratura, do zabójstwa doszło wieczorem z 8 na 9 października 2009 r. w Gdańsku-Nowym Porcie. Adam N. po powrocie ze służby kupił kilka piw, które wypił sam w garażu. Następnie spotkał na ulicy znajomego 41-letniego Krzysztofa K. Adam N. zaproponował mu spożycie kolejnych piw. Mężczyźni pili alkohol w mieszkaniu Krzysztofa K. Kiedy skończyło się piwo, zaczęli pić wódkę.
Jak wyjaśniał podczas procesu Adam N., świadomość odzyskał dopiero następnego dnia rano w swoim mieszkaniu. Zauważył, że ma poplamione krwią spodnie i brakuje mu trzech sztuk amunicji.
Podczas procesu ujawniono m.in., że na jednym z nabojów, które utkwił w suficie, znaleziono ślady DNA należące do denata. Adam N. został zatrzymany po kilku tygodniach od zabójstwa. Pracował w Komendzie Miejskiej Policji w Sopocie. W policji był zatrudniony od 1993 r. W tym czasie dwukrotnie był na misji w Kosowie.pap, ps