Tusk pokazał małym sportowcom swój gabinet oraz salę posiedzeń rządu. Żeby było więcej zabawy, pierwszy kibic piłkarski RP zorganizował też konkurs, kto najszybciej pokona odcinek między tymi pomieszczeniami. Zwycięzca - Marek - zajął miejsce szefa rządu w sali posiedzeń. - Udzielam głosu Waldemarowi Pawlakowi - powiedział. - Nie żartujcie tak, bo Pawlak się na mnie obrazi - zareagował premier.
Tusk żartował, że na sali posiedzeń rządu podczas wizyty młodych gości chaos był zbliżony do tego, jaki panuje tam w czasie obrad gabinetu. - Wtedy każdy ma coś do powiedzenia, każdy wyłącza mikrofon koledze, żeby coś powiedzieć. Widać, że chłopcy nadają się na polityków - mówił premier. Dodał, że na szczęście udało się uniknąć rozegrania meczu w gabinecie premiera, co - jak żartował - jemu "nie zawsze się udaje".
Jak widać premier nie tylko znajduje całkiem sporo czasu na podróże do domu (pracuje tylko cztery dni w tygodniu), ale także ma czas na - choćby chwilową - zmianę profesji. Dziś był przewodnikiem, kim będzie jutro?
pap, ps