Rząd zamierza wykorzystać polskie przewodnictwo w Radzie UE do promocji naszego kraju, na co wyda kilkaset milionów złotych - odnotowuje "Polska The Times". Prezydencja ma być najbardziej imponująca od czasu wejścia w życie traktatu lizbońskiego.
Od 1 lipca do 31 grudnia będziemy świadkami wydarzeń i uroczystości, które będą miały dowieść polskiego entuzjazmu dla idei integracji europejskiej. Będą się one rozgrywać nie tylko w Warszawie i Brukseli, ale dosłownie w całej Europie, a także w Chinach i Japonii. Najważniejszym wydarzeniem będzie szczyt Partnerstwa Wschodniego - dla Polski to wydarzenie ważne ze względów prestiżowych, gdyż wspólnie ze Szwecją jesteśmy autorami koncepcji partnerstwa, która przez dużą część państw UE przyjmowana jest dość chłodno.
Aby szczyt nie zakończył się fiaskiem - tak jak poprzednie spotkanie w Pradze zbojkotowane dwa lata temu przez większość unijnych przywódców - Donald Tusk poleciał do Paryża specjalnie przekonywać Nicolasa Sarkozy'ego, by ten przyjechał do Warszawy między 29, a 30 września. Premier przywiózł z Paryża zapewnienie, że prezydent Francji "prawdopodobnie" pojawi się na szczycie. Jest także duża szansa, że przyleci kanclerz Niemiec Angela Merkel. Polska stara się bardzo solidnie "opakować" ten szczyt i dlatego obok niego w Sopocie odbędzie się "Forum Nowych Idei", gdzie spodziewani są m.in. były prezydent USA Bill Clinton i były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair.