Za co sądzony jest Poczobut?
"Narodnaja Wola" przypomina niedawne słowa Łukaszenki, który skrytykował sankcje wizowe Unii Europejskiej wobec przedstawicieli Białorusi, w tym dziennikarzy mediów państwowych. - Jakie masz prawo, jeśli jesteś krajem demokratycznym, sądzić dziennikarza za jego poglądy? - pytał m.in. szef państwa. "Dobrze byłoby usłyszeć, za co sądzony jest dziennikarz Andrzej Poczobut" - zauważa jednak "Narodnaja Wola".
Proces korespondenta "GW" i działacza nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB) rozpoczął się 14 czerwca. Prokurator zażądał dla oskarżonego trzech lat pozbawienia wolności. 28 czerwca mają odbyć się wystąpienia obrońców. Sąd może tego dnia ogłosić wyrok lub wyznaczyć jego ogłoszenie na inny dzień.Przed sądem czeka 40 osób...
Przed budynkiem sądu w Grodnie zebrało się ok. 40 osób. Rozprawa miała rozpocząć się o godz. 10 (9 czasu polskiego). Do środka weszli już adwokaci. Przed budynkiem czekają: działacze nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB), bliscy dziennikarza, dziennikarze. Proces toczy się przy drzwiach zamkniętych, prasa nie jest wpuszczana do budynku sądu, dlatego o rozpoczęciu procesu można wnioskować tylko po tym, że adwokaci weszli do gmachu. Adwokat Uładzimir Kisialewicz powiedział, że obrońcy będą wnioskować o uniewinnienie oskarżonego. Obrońcy będą też wskazywać na naruszenia proceduralne.
Aksana, żona Poczobuta, przekazała rano paczkę do aresztu dla męża z dozwolonymi produktami żywnościowymi. - Zwykła paczka - jagody, cebula, coś do picia, rozpuszczalne potrawy z makaronem - powiedziała. Po raz ostatni Aksana Poczobut widziała się z mężem w areszcie 7 czerwca, przed rozpoczęciem procesu 14 czerwca.
...a milicja ostrzegaMilicja w Grodnie ostrzegła ludzi czekających przed sądem na wyrok w sprawie Andrzeja Poczobuta, że biorą udział w nielegalnej demonstracji. W sądzie jest kontynuowany proces Poczobuta, oskarżonego o zniesławienie prezydenta Alaksandra Łukaszenki. - Przyszedł milicjant i zaapelował do obecnych, żeby się rozeszli - relacjonowała jedna z kobiet. - A my chcemy tylko wejść do środka, na sąd, do Andrzeja. Ten proces toczy się trzeci tydzień, ale nikt z nas, nawet z jego rodziny, nie może wejść. Nikt nic nie mówi, nie wykrzykuje. Jesteśmy solidarni z Andrzejem - podkreśliła.
PAP, arb, zew