Magdalena Gąsior-Mucha znana jest z tego, że po głosowaniu nad wnioskiem o odwołanie Grabarczyka wręczyła ministrowi bukiet kwiatów. Grabarczyk utrzymał się wtedy na stanowisku, choć opozycja chciała go odwołać m.in. za chaos na kolei i marne tempo prac nad budową dróg.
Mucha twierdzi, że nie chciała dla siebie "jedynki" na liście, protestowała jednak, by pierwsze miejsce przypadło wręczającej kwiaty Gąsior-Marek. "Rz" pisze, że możliwość wycofania się ze startu Mucha oznajmiła rzecznikowi rządu Pawłowi Grasiowi. Ten miał ją prosić, by nie rezygnowała.
Być może oświadczenie Muchy to manewr, który ma jej zapewnić pozycję liderki na liście. Niedawno w podobny sposób postąpił Ryszard Kalisz. Odmówił startowania z trzeciego miejsca z listy SLD w Warszawie. Zagroził, że nie weźmie udziału w wyborach. Po tej deklaracji Sojusz umieścił go na pierwszym miejscu stołecznej listy.
zew, "Rzeczpospolita"