Przez chwilę myślałem, że pani kioskarka przez pomyłkę sprzedała mi wraz z „Gazetą Wyborczą" stary, primaaprilisowy numer „Gazety Telewizyjnej”. „Nowe przygody nowych pancernych”, wabił tytuł. Mogłem się dowiedzieć, że młody reżyser Łukasz Karwowski, twórca thrillera „Listopad” i „Małej wielkiej miłości”, nakręci ciąg dalszy przygód Szarika i jego panów. „Będzie to przygodowy film wojenny zrealizowany z rozmachem, a zarazem nie do końca serio, czyli z elementami komedii. W charakterze ?Złota dla zuchwałych?. Zaraz po wojnie, zdemobilizowani już pancerni mają w ostatniej misji opanować tajemnicze hitlerowskie instalacje w Górach Sowich i przeżyją przygody w duchu Indiany Jonesa”.
Dostali już państwo dreszczy? Bo ja tak. Nawet nie chodzi o to, że jak ktoś z góry zapowiada, że jego film będzie polską krzyżówką dwóch legend, to zazwyczaj wychodzą takie pawie jak polskie komedie romantyczne silące się na „Notting Hill". W porządku, polskie kina w ostatnich latach nie takie dziwy widziały, a i dawniej bywało niezamierzenie wesoło, dość przywołać legendarną dzisiaj, PRL-owską „Klątwę doliny węży”, z pasją oglądaną na spotkaniach ludzi o czarnym poczuciu humoru.
Ale dlaczego reżyser Karwowski nie nakręci wojennego filmu przygodowego, w którym niech i mu lewitują złote czaszki Majów przechwycone przez nazistowskich szamanów? Proszę uprzejmie. Po co jednak mieszać w to Gustlika i spółkę? Dobra, nie jestem naiwny, wiadomo, że chodzi o marności. „Ogromne zainteresowanie moim projektem wyrażają Rosjanie" – deklaruje twórca. No to będzie jeszcze zabawniej, niż sądziłem.
Jak bowiem rozwiązać następujące równanie: nasza chęć zarobienia kasy dzięki niezwykle popularnemu PRL-owskiemu serialowi, który co prawda fałszował historię, ale był świetnie opowiedziany, plus dzisiejsze polskie spojrzenie na historię kraju i stosunków polsko-rosyjskich plus rosyjskie przekonanie o naszej niewdzięczności i antyrosyjskości plus ewentualne moskiewskie pieniądze równa się… No, coś frapującego na pewno.
To może ja, śladem reżysera Karwowskiego, również bym przytulił parę groszy, zwłaszcza że kurs franka wyśrubowany, a kredyt spłacać trzeba. Oto mój skromny zestaw propozycji na kontynuację sprawdzonych hitów.
Na początek myślę, że należałoby pociągnąć historię „Człowieka z marmuru" i „Człowieka z żelaza”. Nowatorskość mojego podejścia polega na nakręceniu dwóch wersji „Człowieka z kryształu” i jednoczesnym wypuszczeniu ich do kin.
Obydwa „Człowieki" zaczynałyby się w podziemiu lat 80., w które zaangażowani byli Agnieszka i Maciek.
W wersji pierwszej bohaterowie po zwalczaniu na początku lat 90. niebezpiecznego populizmu Lecha Wałęsy byliby dzisiaj jego sojusznikami w walce o europejską i tolerancyjną Polskę. W finałowej scenie Maciek jechałby na platformie w czasie warszawskiej Parady Równości przybrany w fikuśną sukienkę i kolorową perukę, a Agnieszka powstrzymywałaby marsz skinów w Święto Niepodległości. W wersji drugiej Agnieszka trzymałaby drzewiec białego namiotu przed Pałacem Prezydenckim, apelując o zwolnienie Maćka z psychiatryka. Zdjęcia do obydwu filmów można by kręcić równocześnie, ograniczając w ten sposób koszty. Nie polecałbym jednak sprzedaży pakietowej w okresie przedświątecznym.
„Czterdziestolatek" też dobrze rokuje.
W wersji poważnej inżynier Karwowski (nie ja to wymyśliłem) toczyłby pasjonujące walki logistyczne ze złowieszczymi Chińczykami, walcząc o każdy kolejny kilometr płaskiej jak stół autostrady. W wariancie komediowym, w którym podkreślilibyśmy absurdalnie abstrakcyjny charakter tegoż, Karwowski razem z Maliniakiem dla ubawu widzów porozkopywaliby Polskę jak długa i szeroka, ale w kompletnie nonsensowny sposób. Tu kilometr, tam kilometr, jazda na zakładkę, wszyscy stoją w korkach przy placach budowy, na których nikogo nie ma albo jedna koparka kręci się w kółko, żaden kawałek drogi nie jest doprowadzony z punktu A do punktu B. Takie przeniesienie PRL-owskich klimatów do dzisiejszej prężnie rozwijającej się Polski, co zarówno starszych widzów, jak i niepamiętającą tamtych czasów młodzież powinno doprowadzić do oczyszczającego chichotu.
„Alternatywy 4". Tu wariantów jest wiele, można zorganizować głosowanie SMS-ami na najlepszy scenariusz. Stanisław Anioł jako szef ABW. Sekretarz generalny partii. Szef Polskiego Związku Piłki Nożnej. Zbawca Ojczyzny.
„Sami swoi". O przepraszam, nowa wersja kłótni Kargula z Pawlakiem leci codziennie na żywo w TVN 24. Marcin Meller Dziennikarz, redaktor naczelny „Playboya”, prowadzi „Drugie śniadanie mistrzów” w TVN 24
Dostali już państwo dreszczy? Bo ja tak. Nawet nie chodzi o to, że jak ktoś z góry zapowiada, że jego film będzie polską krzyżówką dwóch legend, to zazwyczaj wychodzą takie pawie jak polskie komedie romantyczne silące się na „Notting Hill". W porządku, polskie kina w ostatnich latach nie takie dziwy widziały, a i dawniej bywało niezamierzenie wesoło, dość przywołać legendarną dzisiaj, PRL-owską „Klątwę doliny węży”, z pasją oglądaną na spotkaniach ludzi o czarnym poczuciu humoru.
Ale dlaczego reżyser Karwowski nie nakręci wojennego filmu przygodowego, w którym niech i mu lewitują złote czaszki Majów przechwycone przez nazistowskich szamanów? Proszę uprzejmie. Po co jednak mieszać w to Gustlika i spółkę? Dobra, nie jestem naiwny, wiadomo, że chodzi o marności. „Ogromne zainteresowanie moim projektem wyrażają Rosjanie" – deklaruje twórca. No to będzie jeszcze zabawniej, niż sądziłem.
Jak bowiem rozwiązać następujące równanie: nasza chęć zarobienia kasy dzięki niezwykle popularnemu PRL-owskiemu serialowi, który co prawda fałszował historię, ale był świetnie opowiedziany, plus dzisiejsze polskie spojrzenie na historię kraju i stosunków polsko-rosyjskich plus rosyjskie przekonanie o naszej niewdzięczności i antyrosyjskości plus ewentualne moskiewskie pieniądze równa się… No, coś frapującego na pewno.
To może ja, śladem reżysera Karwowskiego, również bym przytulił parę groszy, zwłaszcza że kurs franka wyśrubowany, a kredyt spłacać trzeba. Oto mój skromny zestaw propozycji na kontynuację sprawdzonych hitów.
Na początek myślę, że należałoby pociągnąć historię „Człowieka z marmuru" i „Człowieka z żelaza”. Nowatorskość mojego podejścia polega na nakręceniu dwóch wersji „Człowieka z kryształu” i jednoczesnym wypuszczeniu ich do kin.
Obydwa „Człowieki" zaczynałyby się w podziemiu lat 80., w które zaangażowani byli Agnieszka i Maciek.
W wersji pierwszej bohaterowie po zwalczaniu na początku lat 90. niebezpiecznego populizmu Lecha Wałęsy byliby dzisiaj jego sojusznikami w walce o europejską i tolerancyjną Polskę. W finałowej scenie Maciek jechałby na platformie w czasie warszawskiej Parady Równości przybrany w fikuśną sukienkę i kolorową perukę, a Agnieszka powstrzymywałaby marsz skinów w Święto Niepodległości. W wersji drugiej Agnieszka trzymałaby drzewiec białego namiotu przed Pałacem Prezydenckim, apelując o zwolnienie Maćka z psychiatryka. Zdjęcia do obydwu filmów można by kręcić równocześnie, ograniczając w ten sposób koszty. Nie polecałbym jednak sprzedaży pakietowej w okresie przedświątecznym.
„Czterdziestolatek" też dobrze rokuje.
W wersji poważnej inżynier Karwowski (nie ja to wymyśliłem) toczyłby pasjonujące walki logistyczne ze złowieszczymi Chińczykami, walcząc o każdy kolejny kilometr płaskiej jak stół autostrady. W wariancie komediowym, w którym podkreślilibyśmy absurdalnie abstrakcyjny charakter tegoż, Karwowski razem z Maliniakiem dla ubawu widzów porozkopywaliby Polskę jak długa i szeroka, ale w kompletnie nonsensowny sposób. Tu kilometr, tam kilometr, jazda na zakładkę, wszyscy stoją w korkach przy placach budowy, na których nikogo nie ma albo jedna koparka kręci się w kółko, żaden kawałek drogi nie jest doprowadzony z punktu A do punktu B. Takie przeniesienie PRL-owskich klimatów do dzisiejszej prężnie rozwijającej się Polski, co zarówno starszych widzów, jak i niepamiętającą tamtych czasów młodzież powinno doprowadzić do oczyszczającego chichotu.
„Alternatywy 4". Tu wariantów jest wiele, można zorganizować głosowanie SMS-ami na najlepszy scenariusz. Stanisław Anioł jako szef ABW. Sekretarz generalny partii. Szef Polskiego Związku Piłki Nożnej. Zbawca Ojczyzny.
„Sami swoi". O przepraszam, nowa wersja kłótni Kargula z Pawlakiem leci codziennie na żywo w TVN 24. Marcin Meller Dziennikarz, redaktor naczelny „Playboya”, prowadzi „Drugie śniadanie mistrzów” w TVN 24
Więcej możesz przeczytać w 27/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.