- To rozwiązanie tradycyjne, można powiedzieć: stare, ale jare - ocenił Wenderlich. Jego zdaniem, prezydent dokonał "wyboru całkiem dobrego". - Jednodniowe wybory to pomniejszenie tej olbrzymiej ilości plotek, dwuznacznych opinii, różnych przerażających dociekań, co mogłoby się stać tej nocy z jednego na drugi dzień wyborów. Jakieś rozprawianie o "nocy cudów" przestaje mieć jakikolwiek sens - powiedział Wenderlich.
Wicemarszałek Sejmu ocenił też, że "będą to wybory dużo, dużo tańsze". - W kraju, w którym chwieje się budżet i rozchwiane są finanse ma to duże znaczenie - zaznaczył. W opinii polityka SLD, Bronisław Komorowski "nadstawiał ucha i wsłuchał się w opinię publiczną", a "większość ludzi uważała, że jeden dzień wyborów wystarczy". Według niego, jeden dzień głosowania w zupełności wystarczy, by frekwencja była wystarczająco wysoka, a werdykt wyborców sprawiedliwy.
Z kolei spór o sam termin to - zdaniem Wenderlicha - "zawracanie Wisły kijem". - Czy będzie to 9, 16 czy 23 października, to ma mniejsze znaczenie - powiedział. Polityk SLD nie podziela opinii, że Komorowski swoją decyzją chciał pokazać niezależność od PO, która optowała za dwudniowym głosowaniem. - Pan prezydent jest osobą niezależną i myślę, że nie musi tego pokazywać - oświadczył.
pap, ps