"Absurdalne zarzuty"
Poczobut wspomina, że jego proces wyglądał jak "jakaś gra". - Miałem takie wrażenie, że wszystko jest przeciągane w czasie. Dowodami były zeznania trzech ekspertów, którzy dowodzili, że znieważyłem i zniesławiłem prezydenta Alaksandra Łukaszenkę w swoich ośmiu artykułach. Ostatecznie prokuratura zrezygnowała z zapisów w moim blogu i w ostatecznym akcie oskarżenia figurowały artykuły w "Gazecie Wyborczej" i jeden na portalu "Biełorusskij Partizan". Ekspertyzy były robione przez specjalistów wskazanych przez KGB. Byli to: szef wydziału ideologicznego administracji obwodu grodzieńskiego i szef służb prasowych urzędu miejskiego, którzy zrobili jedną ekspertyzę oraz profesor Państwowego Uniwersytetu w Grodnie, wykładowca języka rosyjskiego. Ustalenia ich były podobne, wybrali mniej więcej te same wypowiedzi - relacjonuje. Dodaje, że zdaniem ekspertów znieważył Łukaszenkę nazywając go "dyktatorem". Poczobut miał także dopuścić się oszczerstwa "pisząc, że Łukaszenka fałszuje wyniki wyborcze". - To było absurdalne, nikt z nich nie wiedział z prawnego punktu widzenia, czym jest znieważenie prezydenta czy oszczerstwo pod adresem prezydenta - prawnicze określenia są bardzo ścisłe, a oni nie znali ich, nie potrafili tego wyjaśnić - zaznacza.
"Ja się nie zmienię"
Działacz ZPB zapowiada, że mimo wyroku w zawieszeniu dalej będzie współpracował z "Gazetą Wyborczą". - Oczywiście, będą jakieś ograniczenia, na przykład nie będę mógł opuszczać kraju. Jednak żadne zasadnicze zmiany w postaci łagodzenia, czy niepisania o czymś, nie wchodzą w grę. Nadal będę też działał w Związku Polaków - zapewnia. - Związek Polaków na Białorusi jest od dawna traktowany jako zakładnik przez Łukaszenkę. I dopóki ten reżim ma taki charakter, jaki ma, pozostajemy tymi zakładnikami. Jednak te czasy, w których żyjemy, nie są najgorsze w porównaniu z latami 40-tymi, gdy Polaków wysyłano masowo do łagrów, czy czasami sowieckimi. Jeśli spojrzeć w perspektywie historycznej, to teraz mamy odwilż. Podkreślam, że działamy w oparciu o prawo i konstytucję - dodaje.
PAP, arb