Dodał jednocześnie, że w siatkówce wszystko się może zdarzyć. - To jest tylko siatkówka. Wiem, że Rosjanie są w tej chwili w bardzo dobrej dyspozycji, a my mamy za sobą dwa mecze zakończone w tie-breaku. Układ Ligi Światowej nie jest w tym roku za dobry. Nie ma możliwości zagrać pięciu spotkań z rzędu na bardzo wysokim poziomie. Nikt tego nie potrafi. Zdaję sobie sprawę z tego, że w rywalizacji z Rosjanami szanse mamy niewielkie - może dziesięć procent, ale musimy spróbować. Gramy bez presji, a przy wspaniałej publiczności - dodał.
Trener wie, że do perfekcji Polakom jeszcze wiele brakuje. - "Nie jesteśmy perfekcyjni, ale walczymy i to jest najważniejsze. Oczywiście graliśmy z Argentyną pod wielką presją. Ja uwielbiam takie sytuacje, ale zawodnicy niekoniecznie. Dla nich to ciężka sprawa, ale muszą nauczyć się z tym radzić. I właśnie nad tym elementem trzeba mocno popracować. Jest też różnica między postawą moich zawodników w meczach w Polsce i poza nią - ocenił.
To właśnie piątkowy, wygrany 3:2 mecz z Argentyną zadecydował o awansie biało-czerwonych do półfinału. Priorytetem było jednak zwycięstwo we wcześniejszym spotkaniu Bułgarów nad Włochami. - Gdy oglądałem ten pojedynek cały byłem w nerwach, bo wiedziałem jak wiele od niego zależy. Miałem dodatkowo świadomość, że ekipa z Bałkanów jest w stanie pokonać czwartą drużynę mistrzostw świata. Oni potrafią grać z Italią i dlatego cały czas wierzyłem, że się uda - podkreślił Anastasi.
Celem stawianym przed reprezentacją był awans do półfinału Ligi Światowej. Został osiągnięty. - Dlatego kolejne mecze na pewno będą inne. Za przeciwników mamy Rosjan. Możemy z nimi przegrać, mają świetny skład, a dyspozycja moich zawodników jest nawet dla mnie zagadką. Wiem, że mają za sobą ciężkie spotkania, a nie mam zbyt szerokiej ławki rezerwowych, gramy ciągle tymi samymi siatkarzami. Może niektórzy są już zmęczeni, ale wierzę, że przed własną publicznością zdołają wykrzesać jeszcze trochę sił i zagrają dobre spotkanie z Rosją - powiedział Anastasi.
Po przegranym meczu z Włochami 0:3 dzień wcześniej trener spotkał się z zawodnikami o północy w hotelu. Zorganizował tak późno meeting, by jeszcze pobudzić Polaków do walki. - Takie sytuacje nigdy nie są łatwe. Postanowiłem jeszcze po meczu się z nimi spotkać, by przekazać im moją wiarę w nich. Powiedziałem im, że nie jesteśmy zespołem perfekcyjnym, ale mamy wielkie możliwości i możemy wygrywać. Widzę, że ta rozmowa przyniosła skutek. Nie zawsze można bowiem ładnie grać, najważniejsze jest, by wygrywać - oznajmił.
Cieszy się także, że w półfinale zmierzą się z Rosjanami, a nie mistrzami świata Brazylijczykami. - Z Canarinhos spotkaliśmy się czterokrotnie i ani razu nie udało nam się wygrać. Nie możemy jednak zlekceważyć rywali. To druga ekipa w rankingu FIVB. Może zagramy bardzo dobre spotkanie i wygramy? - zakończył z nadzieją. Spotkanie Polaków rozpocznie się o godz. 20. Trzy godziny wcześniej na parkiet wyjdą ekipy Argentyny i Brazylii.
pap, ps