PO: fałszywe listy to wina 16-latka
Artur Wylandowski, pełnomocnik wyborczy Szełemeja, odnosząc się do słów posłanki, oświadczył, że komitet złożył listy z ponad 6,5 tys. podpisów, a wymagane było 3 tys. - Trzy z tych list okazały się nieprawdziwe. Zwróciliśmy się do Miejskiej Komisji Wyborczej o dokładne zbadanie wszystkich naszych list - mówił Wylandowski. Pełnomocnik mówił, że osoba odpowiedzialną za zebranie nieprawdziwych podpisów jest 16-letni wolontariusz. - Za nasza namową zgłosił się on do prokuratury - dodał.
Twierdzenie posłanki Zalewskiej, że osoby, które składały swe podpisy na listach były częstowane alkoholem, Wylandowski nazwał „bzdurnymi oskarżeniami". - Jeżeli tak powiedziała, to wystąpimy na drogę sądową - zapowiedział.
O fałszowaniu podpisów wyborców przez Komitet Wyborczy Romana Szełemeja zawiadomił kandydat na prezydenta Wałbrzycha Mirosław Lubiński (popierany przez SLD). Według niego, trzy karty z wykazem wyborców popierających Szełemeja, przyniesione do Miejskiej Komisji Wyborczej w Wałbrzychu przez pełnomocnika wyborczego kandydata popieranego przez PO, zostały wypisane jednym charakterem pisma, a 52 numery PESEL wpisane na tych kartach nie istnieją. W czwartek okazało się, że nieprawdziwych podpisów jest więcej. - To według naszych informacji 111 podpisów zbieranych przez 16-letniego wolontariusza - oświadczył Wylandowski.
Kto zapłaci za wizytę Schetyny?
Posłanka PiS pytała też, kto zapłaci za wtorkową wizytę w Wałbrzychu marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny (PO), który w imieniu swego ugrupowania poparł kandydaturę Szełemeja na prezydenta tego miasta. - Mam wrażenie, że premier Donald Tusk, który nominował komisarza, czyli p.o. prezydenta i udzielił mu poparcia, powinien choćby przez chwilę zainteresować się tym, co się dzieje w Wałbrzychu - powiedziała posłanka PiS.
Zalewska przypomniała, że jakiś czas temu, wraz z europosłem PiS Ryszardem Legutką zwróciła się o to, by wybory w Wałbrzychu były monitorowane przez niezależnych obserwatorów z OBWE, jednak - jak dodała - dostała w tej sprawie odpowiedź negatywną. - Okazuje się, że rzeczywiście ci obserwatorzy byliby potrzebni. Wskazują na to kolejne dni toczącej się kampanii wyborczej - mówiła posłanka PiS.
zew, PAP