Edmund Klich, polski akredytowany przy MAK, chce wystartować w wyborach do Senatu jako kandydat niezależny – nieoficjalnie dowiedział się „Wprost”. – Muszę walczyć o prawdę o Smoleńsku, ale z żadną partią kumać się nie zamierzam – mówi.
Klich myśli o starcie z Leszna. – Stąd pochodzę i tu chciałbym pracować dla ludzi, ale ostatecznej decyzji o kandydowaniu jeszcze nie podjąłem. Wszystko zależy od tego, czy lokalna społeczność zechce mnie wesprzeć w tych wyborach – mówi „Wprost". – Jedno jest pewne już dziś. Wchodzenie do żadnej partii mnie nie interesuje. Jeśli wystartuję, to tylko jako kandydat niezależny.
Przyznaje jednak, że do myśli o starcie w wyborach skłania go to, co się dzieje w polityce. – Czuję, że powinienem walczyć o prawdę o Smoleńsku. Szczególnie po ostatnich wydarzeniach - przyznaje. Gdy pytamy o konkrety, wymienia białą księgą Antoniego Macierewicza. – W sprawie tej katastrofy pojawia się za dużo manipulacji i bzdur – dodaje.
Edmund Klich był polskim przedstawicielem przy rosyjskiej komisji badającej katastrofę smoleńską. Zasłynął m.in. tym, że oskarżył szefa MON o wywieranie nacisków podczas dochodzenia. To także on ujawnił, że na chwilę przed zderzeniem z ziemią w kokpicie polskiego samolotu pojawił się gen. Andrzej Błasik.