Prezydent Wenezueli Hugo Chavez oznajmił, że "przeszedł pomyślnie pierwsze bombardowanie", to jest chemioterapię, ale czeka go jeszcze "kilka" sesji w związku z nowotworem, na który cierpi, a jednocześnie zaprzeczył jakoby był w "fazie terminalnej".
Chavez, który w sobotę powrócił na Kubę, aby kontynuować kurację, mówił przez telefon, a jego wypowiedź była transmitowana przez wenezuelską telewizję: "Pragnę was poinformować, ponieważ różni ludzie opowiadają... wczoraj ktoś napisał, że daje mi cztery miesiące życia. Otóż pożyjemy, ja pożyję i idę w kierunku nowej kadencji rządów 2013-2019".
Prezydent Wenezueli zachował milczenie na temat rodzaju nowotworu, który mu wycięto na Kubie w toku dwóch operacji (10 i 20 czerwca tego roku) i który, według rozmaitych źródeł, był rakiem prostaty, jelita grubego lub dwunastnicy. - Ta batalia o życie trwa. Ta batalia będzie wygrana z pomocą Bożą, pod ochroną świętego płaszcza Dziewicy Maryi i dzięki woli życia - zapewnił.
Chavez złożył następnie wylewne podziękowania za opiekę medyczną Kubie i Fidelowi Castro.
zew, PAP