Polska staje w obronie Bandarenki

Polska staje w obronie Bandarenki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na Białorusi ambasada Polski, pełniącej obecnie przewodnictwo w Radzie UE, zwróciła się do władz, by zapewniły odpowiednie leczenie znajdującemu się w więzieniu opozycjoniście Źmicierowi Bandarence - napisała gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti".
Gazeta przypomina, że według rodziny opozycjonisty musiał on podpisać zgodę na operację, która jest ryzykowna i grozi kalectwem. "Państwa członkowskie UE dowiedziały się o niebezpiecznym stanie zdrowia i o złym traktowaniu Źmiciera Bandarenki w areszcie. Rozumiemy twierdzenia jego rodziny o tym, że nieodpowiedni proces rehabilitacji po  operacji chirurgicznej może wywołać trwałą niesprawność. Lokalne przedstawicielstwo UE w pełni podziela obawy rodziny pana Bandarenki i  jego zwolenników, i wzywa władze Białorusi, by zapewniły mu odpowiednie traktowanie, porady i rehabilitację" - głosi oświadczenie, które opublikowano również na stronie internetowej ambasady RP. Jak piszą "Biełorusskije Nowosti", Bandarenka we wtorek został ponownie przewieziony do szpitala w w Mińsku.

Bandarenka pod koniec kwietnia został skazany przez sąd na dwa lata kolonii karnej za udział w protestach opozycji po zeszłorocznych wyborach prezydenckich. Podczas wyborów był współpracownikiem jednego z  opozycyjnych kandydatów na prezydenta Andreja Sannikaua, również skazanego na kolonię karną. W więzieniu, przed skierowaniem na odbywanie wyroku, znalazł się w szpitalu więziennym z powodu poważnych problemów z  kręgosłupem. Administracja więzienna oznajmiła w ostatnich dniach, że  daje mu wybór: albo podda się operacji, albo będzie skierowany do  kolonii karnej.

Bliscy opozycjonisty oraz organizacja Europejska Białoruś, której jest on działaczem, zwracają uwagę, że termin operacji jest przymusowy, operacja jest skomplikowana i ryzykowna. Ponadto w więzieniu nie można spełnić wymogów rehabilitacji zalecanej po takim zabiegu.

Bandarenka został zatrzymany w Mińsku nad ranem 20 grudnia zeszłego roku, po demonstracji opozycji, która w wieczór po wyborach kwestionowała oficjalne wyniki dające prawie 80 proc. prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Sąd skazał go pod koniec kwietnia na dwa lata kolonii karnej o zwykłym rygorze za organizację i przygotowywanie działań poważnie naruszających porządek publiczny. Jak podaje opozycyjny portal "Karta'97", stan jego zdrowia pogorszył się znacznie z powodu warunków i obchodzenia się z nim w więzieniu śledczym KGB.

PAP