"Prokurator jest na urlopie" więc nie wiadomo ile potrwa proces w sprawie Grudnia`70

"Prokurator jest na urlopie" więc nie wiadomo ile potrwa proces w sprawie Grudnia`70

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Możliwe jest wyłączenie kolejnego oskarżonego w sprawie masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. - Wiesława G. Sąd wystąpił o opinię biegłych lekarzy mającą ocenić, czy G. może uczestniczyć w procesie. Sprawa została odroczona do września.
Postępowanie toczy się ponownie przed Sądem Okręgowym w Warszawie od początku lipca. W maju - po 10 latach rozpraw - sprawa prowadzona przed stołecznym sądem musiała zostać przerwana z powodu śmierci ławnika. Ponowny proces jest już jednak prowadzony bez głównego oskarżonego, byłego szefa MON gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Sprawa Jaruzelskiego, który leczy się onkologicznie, została wyłączona, a w ubiegłym tygodniu zawieszona z powodu złego stanu zdrowia generała.

Oskarżonych było dwunastu - zostało czterech

Pierwotnie - gdy w 1995 r. do sądu w Gdańsku wpłynął akt oskarżenia - prokuratura obciążyła odpowiedzialnością za tragedię Grudnia'70 12 osób - poza Jaruzelskim także m.in. wiceszefa MON gen. Tadeusza Tuczapskiego i ówczesnego szefa MSW Kazimierza Świtałę. Ława oskarżonych stopniowo zmniejszała się z powodu śmierci lub problemów zdrowotnych odpowiadających w tej sprawie. Obecnie na ławie oskarżonych zasiadają już tylko cztery osoby: ówczesny wicepremier Stanisław Kociołek oraz dowódcy wojska - Mirosław Wiekiera, Bolesław Fałdasz i Wiesław G. (nie chce ujawniania swych danych). Wszyscy odpowiadają z wolnej stopy. Grozi im nawet dożywocie. Wiesław G. zgodził się na prowadzenie sprawy bez osobistego udziału - nie był obecny w sądzie podczas ostatnich rozpraw.

27 lipca sąd kontynuował wysłuchiwanie wyjaśnień i odczytywanie wcześniejszych zeznań oskarżonych. Wiekiera i Fałdasz nie przyznali się do winy. Zgodnie potwierdzili, że podczas wydarzeń grudniowych w Trójmieście nigdy nie wydawali żadnej komendy dotyczącej użycia broni. Na wcześniejszej rozprawie do winy nie przyznał się Kociołek - zaznaczał m.in., że jego telewizyjny apel do strajkujących robotników Trójmiasta o powrót do pracy nie miał związku przyczynowo-skutkowego z ich masakrą następnego ranka 17 grudnia pod stocznią w Gdyni.

"Kuriozalna odpowiedź prokuratury"

Nie wiadomo, jak długo potrwa nowy proces. Nadal nie jest bowiem rozstrzygnięte, w jakim zakresie będą powtarzane czynności dowodowe przeprowadzone już podczas poprzedniego rozpoznawania sprawy przez sąd, np. przesłuchania świadków. Wciąż nie jest znane stanowisko prokuratury. Sędzia Wojciech Małek odczytał 27 lipca pisemną odpowiedź gdańskiej prokuratury na pytanie sądu w tej sprawie. Wynikało z niej, że jedyny prokurator zajmujący się sprawa jest na urlopie, zaś nikt inny "nie zna sprawy w sposób pozwalający na wypowiedzenie się w tej kwestii". - To odpowiedź kuriozalna - ocenił sędzia Małek i ponowił swoje pytanie do prokuratury zaznaczając, że "powstrzymywanie się od odpowiedzi dezorganizuje czynności sądowe, uniemożliwiając ich racjonalne zaplanowanie".

Kolejny termin rozprawy wyznaczono na 9 września - sąd ma kontynuować wysłuchiwanie wyjaśnień Fałdasza. Kociołek uprzedzał wcześniej, że w związku z leczeniem szpitalnym we wrześniu nie będzie mógł brać udziału w rozprawach. W tym czasie - jak zapowiada sąd - mają być słuchani ewentualni świadkowie w wątkach niezwiązanych z zarzutami wobec byłego wicepremiera. Sąd zaplanował już kilkanaście kolejnych terminów rozpraw do końca grudnia.

Zdarzyło się w grudniu

W grudniu 1970 r. rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze, co wywołało demonstracje na Wybrzeżu. Według oficjalnych danych, na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od strzałów milicji i wojska zginęły 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności.

PAP, arb