Sannikau już w kolonii karnej

Sannikau już w kolonii karnej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były kandydat opozycji w wyborach prezydenckich Andrej Sannikau został przewieziony do kolonii karnej w Nowopołocku - podała w piątek główna opozycyjna gazeta białoruska "Narodnaja Wola". Polityk jest skazany na pięć lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. O przewiezieniu Sannikaua do miejsca odbywania wyroku powiadomiła jego adwokat Maryna Kawaleuskaja. Wcześniej niezależne portale internetowe zapowiadały, że ma to nastąpić około 26 lipca.
Żona polityka, opozycyjna dziennikarka Iryna Chalip, która widziała się z mężem w areszcie w Mińsku przed jego wyjazdem, wskazała, że  kolonia karna w Nowopołocku "jest znana ze swojej surowości i  specyficznego stosunku do więźniów politycznych". Jako przykład podała przypadek również skazanego za protesty powyborcze Mikity Lichawida, odbywającego wyrok w tej kolonii. 21-latek niedawno po raz kolejny trafił do karceru za naruszenie regulaminu więziennego.

- Nie wiem, jak będzie się adaptował Andrej, ale jest dziarski i  optymistyczny. Nie wierzy, że jego wyrok potrwa pięć lat - powiedziała Chalip po widzeniu z Sannikauem. Zaznaczyła, że czuje się on dobrze. Sąd w Mińsku skazał opozycyjnego polityka za organizację masowych zamieszek podczas demonstracji opozycji w Mińsku 19 grudnia, w wieczór po wyborach prezydenckich. Wyrok dla Sannikaua należał do kilku najwyższych wydanych w serii procesów wytoczonych po wyborach opozycyjnym kandydatom i uczestnikom demonstracji.

Proces Sannikaua trwał 11 dni. W sądzie polityk ogłosił, że po  aresztowaniu znęcano się nad nim, a szef KGB Białorusi Wadzim Zajcau groził mu pozbawieniem życia jego żony i dziecka. 57-letni Sannikau, lider opozycyjnego ruchu "Europejska Białoruś" jest z wykształcenia dyplomatą; w latach 1995-1996 był wiceministrem spraw zagranicznych Białorusi.

19 grudnia zeszłego roku tysiące ludzi protestowały w Mińsku przeciwko oficjalnym wynikom wyborów, dającym prawie 80 proc. urzędującemu prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Grupa ludzi zaczęła niszczyć drzwi wejściowe do budynku rządu - według opozycji była to  prowokacja. Milicja i wojska wewnętrzne rozbiły demonstrację, do  aresztów trafiło ponad 600 osób.

PAP