Wszystko o raporcie Millera we Wprost24
"La Repubblica" odnotowuje też, że według polskiej komisji obsługa rosyjskiego lotniska przekazała pilotom "błędne wskazówki", między innymi na temat wysokości w czasie lądowania. Komisja Millera stwierdziła też, że system oświetlenia lotniska był uszkodzony i niepełny - dodaje gazeta. Zwraca również uwagę na inną konstatację polskiej komisji o tym, że nie było nacisków na załogę, co z kolei było jednym z wniosków MAK-u.
"Wypadek był winą Polaków"
Turyńska "La Stampa" wyraża z kolei opinię, że to "szokujący raport". W tytule relacji czytamy, że "wypadek był winą Polaków". Następnie gazeta zaznacza, iż "były wszelkie przesłanki do tragedii lotniczej i precyzyjnie do niej doszło". "Wychodzi na jaw zaskakujący brak dokładności w stosowaniu wszystkich procedur bezpieczeństwa - na ziemi i na pokładzie" - informuje. Dziennik zauważa również, że "przede wszystkim potwierdza się straszliwa prawda: ciążąca obecność osoby trzeciej w kabinie pilotów, która kontrolowała pilota (według Rosjan dowódca polskiego lotnictwa)". "To jasne przyznanie, że to >najważniejszy pasażer<, a zatem szef państwa, zdecydował, by lądować właśnie tam, a nie gdzie indziej, gdzie warunki meteorologiczne byłyby lepsze" - konkluduje dziennik.
"Rosjanie nie są bez winy"
Dalej "La Stampa" pisze o "serii win" polskiej załogi, ale także personelu rosyjskiego lotniska. Wśród nich wymienia to, że "drugi pilot nie rozumiał rosyjskiego w stopniu umożliwiającym radiową komunikację". "W ten oto sposób polska komisja przyznaje, że część winy ponosi Warszawa, choć nie całą; w przeciwieństwie do poprzedniego, rosyjskiego raportu, który zwalniał Moskwę z wszelkiej odpowiedzialności" - czytamy w relacji. "Teraz jednak polskie sprawozdanie kieruje pod adresem Rosjan część odpowiedzialności. Trudno sobie wyobrazić, by takie zarzuty pozostały bez odpowiedzi" - podsumowuje "La Stampa".
PAP, arb