- Bardzo szybka decyzja, podziwiam bystrość ministra obrony, że ją podjął już w drugim dniu urzędowania – ironizuje były dowódca GROM, gen. Roman Polko, komentując w TVN24 uchwałę o rozwiązaniu 36 pułku.
- Zrobiono wielki spektakl medialny, a nie przedstawiono żadnego programu naprawczego – krytykuje ministra Tomasza Siemoniaka były wiceszef BBN. Generałowi nie spodobał się także styl, w jakim zdymisjonowano dowódców specpułku. - Żeby podtrzymać morale w armii, taką decyzję trzeba przekazać generałom bezpośrednio, prosto w oczy powiedzieć: źle wykonywaliście zadania. A nie, że oni dowiadują się z mediów, że są pozbawieni stanowisk - ocenia.
Były zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego podważa także sposób rozumowania, którym kierował się Tomasz Siemoniak, nowy szef MON. – Ale jeśli przyjmiemy taką logikę rozumowania, to również BOR należałoby zastąpić jakąś agencją ochrony, bo też się za bardzo nie sprawdził, skoro najważniejsze osoby w państwie zginęły – ironizuje. Zdaniem generała lotnictwo wojskowe nie może zostać zastąpione przez samoloty cywilne. – Ta jednostka (36 Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego - red.) lądowała bardzo często w warunkach ekstremalnych, na przykład w Bagdadzie, gdzie samoloty często były ostrzeliwane. Są misje, których nie obsłuży LOT, tak samo jako BOR-u nie zastąpi agencja ochrony – wyjaśnia generał.
Dokonane przez Tomasza Siemoniaka zmiany w wojsku są wynikiem opublikowanego przez komisję Jerzego Millera raportu na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. W dokumencie stwierdzono, że główną przyczyną wypadku były nieprawidłowości w szkoleniu odpowiedzialnych za przewóz VIP-ów pilotów 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. W wyniku ustaleń zawartych w raporcie nowy szef MON zdecydował o likwidacji pułku. Zdymisjonował także wiceministra Czesława Piątasa oraz trzech generałów.
tch, TVN24
Były zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego podważa także sposób rozumowania, którym kierował się Tomasz Siemoniak, nowy szef MON. – Ale jeśli przyjmiemy taką logikę rozumowania, to również BOR należałoby zastąpić jakąś agencją ochrony, bo też się za bardzo nie sprawdził, skoro najważniejsze osoby w państwie zginęły – ironizuje. Zdaniem generała lotnictwo wojskowe nie może zostać zastąpione przez samoloty cywilne. – Ta jednostka (36 Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego - red.) lądowała bardzo często w warunkach ekstremalnych, na przykład w Bagdadzie, gdzie samoloty często były ostrzeliwane. Są misje, których nie obsłuży LOT, tak samo jako BOR-u nie zastąpi agencja ochrony – wyjaśnia generał.
Dokonane przez Tomasza Siemoniaka zmiany w wojsku są wynikiem opublikowanego przez komisję Jerzego Millera raportu na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. W dokumencie stwierdzono, że główną przyczyną wypadku były nieprawidłowości w szkoleniu odpowiedzialnych za przewóz VIP-ów pilotów 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. W wyniku ustaleń zawartych w raporcie nowy szef MON zdecydował o likwidacji pułku. Zdymisjonował także wiceministra Czesława Piątasa oraz trzech generałów.
tch, TVN24