"Jak zwykle bywa w przypadku populistów konstruktywne propozycje nie były jego mocną stroną, ale jego wyborcom to nie przeszkadzało. U szczytu popularności Samoobrona przyciągnęła 1/5 elektoratu czyniąc z niej siłę, z którą trzeba było się liczyć. W 2005 roku w wyborach prezydenckich na Leppera oddano 15 proc. głosów. (...) W 2007 roku partia Leppera była już wypalona" - przypomina "Economist". Tygodnik zauważa, że Lepper nie należał do polityków, którzy się łatwo poddają, miał w pogardzie powszechnie przyjęte normy i konwenanse, szydził z nieszczerego - jego zdaniem - schlebiania opinii przez polityków, które szło w parze z aroganckim stosunkiem do ludzi pracy. Nie miał czasu na grzeczne pogawędki o niczym i żył na bakier z wymiarem sprawiedliwości. "Kontrowersyjna poprawka do konstytucji z 2009 roku zakazująca osobom skazanym wyrokiem sądowym ubiegania się o mandat posła sprawiała wrażenie obmyślonej nie tyle dla oczyszczenia życia politycznego z ludzi jego pokroju, co jego osobiście" - pisze "Economist".
BBC zauważa z kolei, iż dawnemu bokserowi i hodowcy trzody chlewnej nigdy nie brakowało samozaparcia: w wyborach prezydenckich startował cztery razy, ale w ostatnich latach jego karierę przesłonił skandal seksualny ciągnący się za nim przez lata. Uchodził za obrońcę ludzi społecznego marginesu i miał niekonwencjonalne pomysły. W przypadku dojścia do władzy obiecywał m.in. nakazanie NBP dodruku pieniądza i obdarowanie nim ubogich. Chciał też kastracji pedofilów bez znieczulenia.
Broniąc modelu gospodarki sytuującego się gdzieś pomiędzy kapitalizmem i socjalizmem zyskał sobie osobliwych przyjaciół takich jak prezydenci Białorusi i Wenezueli, Alaksandr Łukaszenka i Hugo Chavez - stwierdza BBC. Najważniejsze etapy jego kariery to: akcja na rzecz oddłużenia wsi z blokowaniem dróg włącznie, 15 proc. poparcia w pierwszej rundzie wyborów prezydenckich w 2005 roku, 11 proc. poparcia w wyborach do Sejmu tego samego roku i stanowisko wicepremiera i ministra rolnictwa w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
pap