Czego będziemy słuchać w tym roku?
Na całym świecie rok 1999 upływać będzie najpewniej pod znakiem politycznej unifikacji. W dziedzinie estrady i rozrywki coraz bardziej staną się jednak widoczne kulturowe pęknięcia i separatyzmy. Również polska publiczność częściej wyraża silniejsze przywiązanie do własnego gustu muzycznego. Wprawdzie na całym świecie amerykańskie gwiazdy wiodą prym na listach przebojów, lecz na dwóch największych rynkach muzycznych Europy - niemieckim i angielskim - dochodzi do znaczących przesunięć. Niemcy coraz częściej stawiają na wykonawców śpiewających w ich języku, jeśli nawet uprawiają gatunki czysto anglosaskie, jak rock czy hip hop. Ze względu na bliskie sąsiedztwo geograficzne niemieckojęzyczna muzyka będzie coraz silniej oddziaływała na polskiego słuchacza. Tymczasem nowy wykonawca z Niemiec - mimo sukcesów na krajowych listach przebojów - pozostanie postacią zupełnie nieznaną Anglikom. Separatystyczne tendencje umacniają się coraz silniej również w muzyce włoskiej i hiszpańskiej za sprawą specyficznego temperamentu tamtejszych gwiazd. Dochodzi do interesującej wymiany: Włosi coraz częściej nagrywają hiszpańskojęzyczne wersje własnych przebojów, co znacznie poszerza im rynek. Anglosasi z pewnością nie stracą jednak pozycji lidera. Już teraz wiadomo, że najbardziej oczekiwanymi albumami roku 1999 będą nowe płyty takich wykonawców, jak Sting, TLC i Red Hot Chili Peppers. Trwają spekulacje dotyczące tego, jaki repertuar przygotuje najbardziej nieprzewidywalny artysta rockowy David Bowie. Mimo słabej sprzedaży płyt, jest on nadal wielką postacią światowego show-businessu. Koniec wieku z pewnością zainspiruje w sposób szczególny największe postacie w branży: Michaela Jacksona i grupę Pink Floyd. Równie wielką niewiadomą jest słynny Peter Gabriel, który od lat "odnawia się" duchowo i czeka na odpowiedni moment, by dać o sobie znać szerokiej publiczności. Bardziej prawdopodobne wydaje się to, że w 1999 r. wydana zostanie kolejna płyta wokalistki Annie Lennox. Mówi się również o tym, że na scenę może powrócić duet Eurytmics; jego połową była właśnie Lennox. Na rynku amerykańskim powinny dominować dwa nurty: murzyński hip hop oraz gitarowy rock. Wbrew pozorom Amerykanie są bardzo konserwatywni i nadal hołdują ostrej muzyce rockowej, która w Europie uznawana jest za przebrzmiałą. Wśród hip- hopowych wykonawców pojawi się w USA na pewno wiele nowych twarzy, mogących liczyć na sporą popularność. Nie słabnie również moda na tzw. covery, czyli nowe wersje starych utworów. Koniec stulecia będzie także prowokował rozmaite płytowe podsumowania. Ich przedsmak przyniósł tegoroczny sezon gwiazdkowy. Zmierzch roku 1998 przyniósł na listach przebojów dominację supergwiazd rocka i popu, jak U2, George Michael, Phil Collins czy Dire Straits. Tradycyjnie wydali oni przed świętami swoje składankowe albumy z największymi hitami z całej swojej kariery. Najgłośniejszymi przebojami ubiegłego roku są utwory śpiewane przez słynne piosenkarki po trzydziestce, czyli Celine Dion, Madonnę i Cher. Ostatnie miesiące to triumfalny powrót na scenę gwiazd z lat 80., m.in. grupy Culture Club i Blondie. Rok 1999 wydaje się należeć do muzyki witalnej, wykonywanej przez czarnoskórych artystów. Na całym świecie nie słabnącą popularnością cieszy się hip hop i rap. Muzyka ta potrzebuje jednak dopływu nowych talentów, a nie pseudoartystów, których wspomagają technicy ze studiów nagraniowych. W Polsce te gatunki raczkują, ponieważ brakuje zarówno twórców, jak i odpowiedniego sprzętu. Wkrótce powinna się znów odezwać największa krajowa gwiazda tego nurtu - kontrowersyjny Liroy. Bliskie związki z kilkoma amerykańskimi raperami oraz głowa pełna pomysłów sugerują, że płyta Liroya będzie - jak zwykle - wydarzeniem muzyczno-socjologicznym. Może rok 1999 okaże się przełomowym dla wielu hiphopowców, którzy bezskutecznie próbują zdystansować Liroya. Podobna zasada rządzi popularnością boys bandów. Po Just 5 nie pojawiła się grupa, która odniosłaby sukces, choć podejmowano kilka znaczących prób. Wylansowanie takiego zespołu jest nadzwyczaj kosztowne i po fiasku Boomboxu czy Hi Street wytwórnie płytowe postępują już bardziej ostrożnie przy inwestowaniu w tego typu wykonawców. Zapotrzebowanie na boys bandy jednak nie mija, a 1999 r. powinien w dodatku przynieść rodzimy odpowiednik zespołu Spice Girls. Wprawdzie istnieje już kilka grup dziewczęcych - Taboo, Orange czy Take 4 - lecz wydają się one na razie tylko przygotowywać przedpole dla formacji naprawdę dużej klasy. Jest nadzieja, że na polskim rynku pojawią się w tym roku utalentowani wokaliści - z wielu studiów nagraniowych nadchodzą wiadomości o wysypie męskich talentów. Na razie trwa jednak wokalny matriarchat. Światowa kariera Edyty Górniak rozwija się bardzo powoli - zgodnie z przypuszczeniami znawców trzeźwo oceniających rynek muzyczny. Artystka znaczący sukces odniosła tylko w Skandynawii, ale swoją obecność próbuje zaakcentować w wielu innych krajach świata. Przy tym udało się jej nie stracić popularności na rodzimym rynku. Jej poważna konkurentka - Justyna Steczkowska - z dużym ryzykiem dla własnej kariery zmieniła się z wokalistki w osobę typu celebrity, czyli widoczną ciągle i wszędzie. Tymczasem aspiracje aktorskie i ogólna ciekawość świata mogą poważnie kolidować z karierą wokalną. Na rodzimym rynku najciekawiej zapowiada się współpraca Kayah ze znanym jugosłowiańskim kompozytorem Goranem Bregoviciem. Niedawna popularność i sukcesy płyt tego artysty w Polsce oraz brawurowe tournée w największych miastach wykreowały go na gwiazdę ogromnego formatu. Kayah ma w sobie domieszkę krwi tureckiej, a BregoviŠc kocha bałkański folklor, więc przynajmniej pod względem temperamentu artyści powinni się dopasować. Największy potencjał rozwojowy kryje w sobie polska muzyka pop i dance (taneczna), jeśli uda się znaleźć kompromis między nurtem disco polo a światową muzyką dance. Wszystko wskazuje na to, że rodzime disco polo okres swej świetności ma już za sobą i przeżywa pewną stagnację, choć nadal ma wierną publiczność. Niestety, każda prosta, łatwa melodia określana jest natychmiast mianem "disco polo", bojkotują ją zatem ważne stacje radiowe. Przyczynia się to do tego, że z anteny znikają piosenki z kategorii "popowy polski przebój". Mimo braku chwytliwych melodii napisanych przez rodzimych twórców, istnieje wciąż duże zapotrzebowanie na proste i skoczne piosenki, o czym świadczy niebywały sukces "Believe" Cher czy melodii grupy Modern Talking, która po kilkunastu latach milczenia odświeżyła swój repertuar. Krzepiącym zjawiskiem jest zapełnianie się kolejnych niszy rynkowych. Świadczy to o tym, że polska widownia muzyczna coraz bardziej się poszerza i różnicuje. Niedawny udany powrót TSA dowiódł, że ciężki rock wprawdzie pozostaje na marginesie, lecz wciąż ma wytrwałych fanów. Gitarowy rock i tak ma się u nas lepiej niż muzyka elektroniczna. Chyba nie doczekamy się już polskiego odpowiednika Prodigy czy Chemical Brothers, choć nagrywa się w Polsce coraz więcej muzyki komputerowej. Generalnie ten nurt nie cieszył się zainteresowaniem polskiej publiczności. Trzeba się więc pogodzić z myślą, że Polacy przedkładają melodię nad sztucznie wytworzone dźwięki. W 1999 r. nie należy się zatem spodziewać nagłej inwazji elektroniki w naszej muzyce. Niewykluczone, że po dwudziestu latach ukaże się wreszcie album z nową muzyką Czesława Niemena. Koniec wieku może być dobrym impulsem do stworzenia klamry dla wieloletniej pracy tego muzycznego weterana. Również kilku wykonawców jazzowych czy tzw. sceny niezależnej ma szansę zasilić główny nurt naszej rozrywki. Etatowy prowokator Maciej Maleńczuk oraz jazzowy pianista Leszek Możdżer to potencjalne gwiazdy, jeśli znajdą dla siebie miejsce w rodzimym show-businessie. Fantastyczny sukces albumu "Requiem dla mojego przyjaciela" Zbigniewa Preisnera (nakład przekroczył już 50 tys.) stanowi doskonały przykład otwartości polskiej publiczności na różne, bardziej wysmakowane kompozycje. Wprawdzie wypromowanie tej płyty wymagało ogromnych wkładów sponsora, ale efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Sponsor Preisnera - Era GSM - nadal ma zamiar wspierać ciekawe projekty muzyczne, jest więc nadzieja, że ten rok przyniesie równie wielką komercyjną sensację jak "Requiem...". Rok 1999 oznacza też zakulisowy przełom w show-businessie w związku z wykupieniem przez firmę Universal (właściciela wytwórni MCA i Geffen) wielkiego koncernu płytowego Polygram. Taka fuzja nie interesuje wprawdzie zwykłych fanów, lecz jej skutki mogą się odbić sporym repertuarowym echem, które może odczuć każdy słuchacz. Jak ta transakcja wpłynie na artystyczne oblicze Polygramu, wkrótce się przekonamy. Coraz głośniej mówi się o możliwości wykupienia przez grupę Bertelsmanna (niemieckiego potentata i właściciela wytwórni BMG) innego fonograficznego giganta - firmy EMI. Gdyby doszło do takiego połączenia, światowy show-business zmieniłby się bezpowrotnie i radykalnie. W związku z tym, że negocjacje w tego typu kwestiach są bardzo długie i skomplikowane, trudno jest prorokować, kiedy się zakończą. Oblicze muzyki popularnej odmieni z pewnością wprowadzenie na rynek technologii DVD, czyli nowego sposobu zapisu dźwięku i obrazu, który pod względem jakości zdecydowanie przewyższa poczciwą kasetę magnetowidową typu VHS. Wprawdzie w katalogu płyt DVD z muzyką znajduje się zaledwie 50 tytułów, ale w 1999 r. będzie ich dwukrotnie więcej. Na DVD będą się ukazywać wyłącznie koncerty albo składanki hitów znanych artystów. Już teraz oferta filmowa na DVD naprawdę imponuje, a większy wybór płyt z muzyką jest kwestią niedalekiej przyszłości.
Więcej możesz przeczytać w 2/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.