Powołując się na źródła amerykańskie, dziennik "Aszark al-Awsat" podał, że Waszyngtonowi udało się wywrzeć nacisk na Salaha, aby wycofał się z obietnicy powrotu do kraju i przewodniczenia tam dialogowi narodowemu. Według tych źródeł, ambasador USA w Jemenie Gerald Feierstein poinformował Departament Stanu, żeby jego przedstawiciele powstrzymali się od publicznych nacisków na jemeńskiego przywódcę, ponieważ - jak mówił dyplomata - "jest on osobą upartą i nie można go stawiać do kąta".
Trwające w Jemenie od blisko sześciu miesięcy protesty przeciwko rządzącemu krajem od ponad 30 lat Salahowi doprowadziły do krwawych starć między jego zwolennikami a opozycją. Po zamachu na swoje życie Salah zapowiadał, że wróci do Jemenu, ale w kraju coraz głośniejsze są żądania jego ustąpienia. Ponad 100 wpływowych przywódców religijnych i plemiennych wezwało do odsunięcia prezydenta od władzy i wybrania nowego przywódcy. Twierdzą oni, że Salah nie jest już w stanie wykonywać swych obowiązków.
PAP, arb