Gazeta oceniła, że sąd zastosował "formalne preteksty do grzywny"; jednocześnie oznajmiła, że nie widzi sensu apelowania od wyroku. - Możemy stwierdzić, że państwo wprowadziło przeciw nam sankcje gospodarcze. Jak widzimy, każda z niezależnych gazet wnosi do budżetu po 14 mln rubli - powiedział reprezentujący gazetę w sądzie obrońca praw człowieka Hary Pahaniajła. Dodał, że nie widzi sensu apelowania od wyroku, bo "jest to czysta formalność, Sąd Najwyższy po prostu przejrzy sprawę i niczego w niej nie zmieni".
I "Narodnaja Wola" i "Nasza Niwa" były niedawno zagrożone likwidacją. Ministerstwo Informacji zwróciło się do sądu z wnioskiem o wstrzymanie ich wydawania. Na Białorusi podstawą do zamknięcia gazety może być udzielenie jej w ciągu roku przez resort co najmniej dwóch ostrzeżeń. Potem ministerstwo wycofało swój wniosek, ale wobec obu gazet wszczęta została sprawa administracyjna zakończona grzywną.
Oba wydania miały w przeszłości kłopoty z ukazywaniem się. W latach 2005-2008 były pozbawione możliwości sprzedaży przez państwowych, czyli w praktyce jedynych dystrybutorów - Biełsojuzdruk i Biełpocztę. Przywrócenie gazet do państwowej dystrybucji nastąpiło w czasie ocieplenia stosunków Białorusi z Unią Europejską w 2008 roku.
pap, ps