Jak ocenia agencja AFP, prezydent Asad jest coraz bardziej odizolowany. Wyrażając sprzeciw wobec represji skierowanych w uczestników antyrządowych demonstracji, w niedzielę wieczorem Arabia Saudyjska odwołała swojego ambasadora w Syrii. W ślad za tym krajem poszły w poniedziałek Kuwejt i Bahrajn. Represje potępił również imam głównego ośrodka teologicznego sunnizmu, Al-Azharu. W komunikacie wydanym w poniedziałek imam Ahmad at-Tajjib napisał, że sytuacja w Syrii jest "nie do przyjęcia" i "przekroczyła granice".
Tymczasem Dajr az-Zaur (Deir ez-Zor), na wschodzie Syrii, zostało w poniedziałek rano ponownie ostrzelane. Tylko w niedzielę w oblężonym mieście zginęły co najmniej 42 osoby. Syryjskie wojsko szturmowało również o świcie miasto Maarrat an-Numan w północno-zachodniej prowincji Idlib.
Według obrońców praw człowieka, od marca w antyprezydenckich demonstracjach zginęło w Syrii około 2 tys. osób, w tym wiele w wyniku akcji pacyfikacyjnych syryjskiej armii. Władze wydaliły z kraju większość niezależnych dziennikarzy, dlatego trudno jest zweryfikować informacje podawane przez obie strony konfliktu.pap, ps