19 osób zginęło podczas protestów w różnych miastach Syrii po piątkowych modlitwach. Po raz pierwszy wśród demonstrantów słychać było żądania śmierci prezydenta Baszara el-Asada - odnotował niemiecki tygodnik "Spiegel" na stronie internetowej.
Dziesiątki tysięcy demonstrantów wzięło udział w protestach w licznych miastach Syrii. W Dajr az-Zaur, Idlib i Darze wojsko otworzyło ogień do protestujących - podały arabskie media. Szczególnie gwałtowna była reakcja sił bezpieczeństwa w Dajr az-Zaur, gdzie wierni zostali ostrzelani przy wychodzeniu z meczetu, w meczecie klimatyzacja zapaliła się na skutek ostrzału. Ludzie uciekali w pobliskie uliczki, jedna osoba zmarła na skutek ran postrzałowych. Na główne skrzyżowania i place wjechały czołgi - relacjonował świadek wydarzeń w rozmowie telefonicznej.
Według obrońców praw człowieka w Dumie niedaleko Damaszku zginęło pięciu cywilów oraz dwaj policjanci, którzy zostali zastrzeleni. Pozostałe z 19 ofiar śmiertelnych stwierdzono m.in. w Hims, Hamie i na przedmieściach Damaszku. Podczas protestów w Hims i Idlib po raz pierwszy demonstranci żądali śmierci el-Asada. "Ludzie chcą powieszenia prezydenta" - skandowali. Od początku świętego dla muzułmanów miesiąca ramadan demonstracje przybrały na sile - zauważa "Spiegel".
Obrońcy praw człowieka twierdzą, że wskutek tłumienia protestów przeciwko reżimowi el-Asada od połowy marca zginęło w całym kraju ok. 2 tys. osób.PAP, arb