Siemoniak ocenił, że system dowodzenia i szkolnictwa wojskowego nie jest skonsolidowany. - Prezydent Bronisław Komorowski wskazuje na sprawy systemowe, na kwestię związaną z dowodzeniem i szkolnictwem. Myślę, że tutaj jest nieunikniona i dyskusja, i decyzje w perspektywie najbliższych miesięcy, które będą konsolidowały jedno i drugie - i dowodzenie w polskiej armii, i szkolnictwo. Wydaje się, że te struktury - i w jednym, i w drugim obszarze - są zanadto rozproszone - podkreślił szef MON.
Porozmawiajmy o armii
Minister, nawiązując do apelu SLD o ponadpartyjne porozumienie dotyczące armii, wyraził nadzieję na współpracę głównych sił politycznych. - Oczywiście okres kampanii wyborczej nie sprzyja szczególnie głębokim dyskusjom. Natomiast myślę, że problemy wojska, problemy armii, problemy bezpieczeństwa kraju powinny być wyłączone z takiej gorącej debaty wyborczej. Sądząc z różnych wypowiedzi, które padają w ciągu ostatnich kilkunastu dni, mam taką nadzieję, że ta dyskusja wokół wojska swoim horyzontem wyjdzie oczywiście poza kampanię wyborczą i czas wyborów, bo problemy są głębokie - podkreślił Siemoniak. Dodał, że ma nadzieję na merytoryczną debatę, a nie "wzajemne obwinianie się polityków".
Żołnierz też człowiek
Szef MON był też pytany o cywilną kontrolę nad wojskiem. Zdaniem Siemoniaka w tej kwestii najistotniejszy jest pełen przepływ informacji między strukturami wojskowymi a cywilami kierującymi MON. - Nie ma powodu tutaj tworzyć jakiegoś sztucznego muru. Przecież wojskowi są takimi samymi ludźmi, jak my, tak samo służą państwu. Po dwóch tygodniach sprawowania funkcji jestem spokojny o to, że będę wiedział wszystko to, co powinienem wiedzieć - zapewnił szef MON. Siemoniak zapowiedział też powołanie nowego dyrektora departamentu kontroli MON. Poprzedni został odwołany na początku sierpnia wraz z oficerami odpowiedzialnymi za szkolenie w Siłach Powietrznych. - Jeszcze nie podjąłem ostatecznej decyzji. Myślę, że będzie to osoba cywilna - zaznaczył Siemoniak.
Nie ma samolotów - nie ma pułku
Pytany o swoją pierwszą decyzję po objęciu teki ministra obrony - rozwiązanie 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który zajmował się przewozem najważniejszych osób w państwie - Siemoniak powiedział, że pierwszym argumentem był brak samolotów. - Jeśli nie ma samolotów, to nie wiem, jaki tutaj był sens utrzymywać pułk w obecnej postaci - podkreślił.
PAP, arb