Gazeta powołuje się na raport Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratur RP. Audyt powstał po doniesieniach o rządowych planach cięć w administracji. - Sytuacja jest dramatyczna, brakuje pieniędzy i rąk do pracy - podkreśla wiceszef związku Jacek Skała.
Według ustaleń związkowców, najgorzej jest w Prokuraturze Apelacyjnej w Białymstoku, gdzie 11 pracowników uzbierało ponad 4 tys. nadgodzin. Źle dzieje się także we Wrocławiu - 3 pracowników ma 1340 nadgodzin, czy Krakowie, gdzie 46 pracowników może się pochwalić ponad 8 tys. nadgodzin.
Sami związkowcy przyznają jednak, że ich raport nie pokazuje faktycznej skali naruszeń, bo niektóre jednostki nie rejestrują nadliczbowych godzin i oficjalnie się do tego przyznają. - To bardzo niepokojące informacje, do tej pory nie dotarła jednak do nas żadna skarga od pracowników ani też raport przygotowany przez Związek Zawodowy Prokuratorów - podkreśla Mateusz Martyniuk z Prokuratury Generalnej.