Wszystkie kluby parlamentarne w Sejmie opowiedziały się za ratyfikowaniem przez Polskę prawnokarnej konwencji o zwalczaniu korupcji.
Konwencja ta została zredagowana w Strasburgu w 1999 r. Podpisało ją 26 państw europejskich, ratyfikowało - kilkanaście.
Konwencja zobowiązuje państwa, które ją ratyfikowały, do karania korupcji w sektorze prywatnym, wśród urzędników państwowych, parlamentarzystów i funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości.
Dla krajów, które w swym systemie prawnym nie mają jeszcze odpowiednich przepisów do zwalczania korupcji w określonych dziedzinach, a chcą je w przyszłości wprowadzić, konwencja przewiduje możliwość złożenia zastrzeżeń na czas potrzebny do wejścia w życie nowych przepisów.
Polska chce skorzystać z tej możliwości i złożyć kilka zastrzeżeń do konwencji, m.in. odnośnie czynnego i biernego przekupstwa w sektorze prywatnym - odpowiednie propozycje nowelizacji prawa są już w Sejmie, w projektach zmian w kodeksach karnych, złożonych przez prezydenta i posłów PiS.
Samoobrona jak zwykle wykorzystała debatę parlamentarną, by oskarżyć posłów z innych klubów. "Rak korupcji przeżera wszystkich, także posłów w Sejmie. Tak się składa, że w Samoobronie nie ma ludzi dotkniętych tym zjawiskiem, a ci, którzy wytykają naszej partii, że jej członkowie mają kłopoty z wymiarem sprawiedliwości, w swoich szeregach mają ludzi, którzy złodziejsko prywatyzowali nasz kraj i nie ponoszą za to żadnych konsekwencji. Żaden z wielkich aferzystów nie siedzi w więzieniu, a tam jest ich miejsce" - mówiła Wanda Łyżwińska z Samoobrony.
Prowadzący obrady wicemarszałek Tomasz Nałęcz przerwał wystąpienie Łyżwińskiej, przestrzegając przed oskarżeniami pod adresem parlamentarzystów. Po zakończeniu jej wystąpienia powiedział, że nie może za nie podziękować posłance. "Jeśli ma pani jakieś informacje o korupcji, to jako obywatel ma pani obowiązek przekazać je odpowiednim organom. A jeśli nie, to wygłaszanie takich oskarżeń z trybuny sejmowej jest niedopuszczalne" - powiedział.
Sejm będzie głosował nad konwencją na następnym posiedzeniu.
em, pap
Konwencja zobowiązuje państwa, które ją ratyfikowały, do karania korupcji w sektorze prywatnym, wśród urzędników państwowych, parlamentarzystów i funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości.
Dla krajów, które w swym systemie prawnym nie mają jeszcze odpowiednich przepisów do zwalczania korupcji w określonych dziedzinach, a chcą je w przyszłości wprowadzić, konwencja przewiduje możliwość złożenia zastrzeżeń na czas potrzebny do wejścia w życie nowych przepisów.
Polska chce skorzystać z tej możliwości i złożyć kilka zastrzeżeń do konwencji, m.in. odnośnie czynnego i biernego przekupstwa w sektorze prywatnym - odpowiednie propozycje nowelizacji prawa są już w Sejmie, w projektach zmian w kodeksach karnych, złożonych przez prezydenta i posłów PiS.
Samoobrona jak zwykle wykorzystała debatę parlamentarną, by oskarżyć posłów z innych klubów. "Rak korupcji przeżera wszystkich, także posłów w Sejmie. Tak się składa, że w Samoobronie nie ma ludzi dotkniętych tym zjawiskiem, a ci, którzy wytykają naszej partii, że jej członkowie mają kłopoty z wymiarem sprawiedliwości, w swoich szeregach mają ludzi, którzy złodziejsko prywatyzowali nasz kraj i nie ponoszą za to żadnych konsekwencji. Żaden z wielkich aferzystów nie siedzi w więzieniu, a tam jest ich miejsce" - mówiła Wanda Łyżwińska z Samoobrony.
Prowadzący obrady wicemarszałek Tomasz Nałęcz przerwał wystąpienie Łyżwińskiej, przestrzegając przed oskarżeniami pod adresem parlamentarzystów. Po zakończeniu jej wystąpienia powiedział, że nie może za nie podziękować posłance. "Jeśli ma pani jakieś informacje o korupcji, to jako obywatel ma pani obowiązek przekazać je odpowiednim organom. A jeśli nie, to wygłaszanie takich oskarżeń z trybuny sejmowej jest niedopuszczalne" - powiedział.
Sejm będzie głosował nad konwencją na następnym posiedzeniu.
em, pap