Szef resortu finansów przekonuje, że obecne problemy związane ze stanem finansów publicznych wynikają z błędów Zyty Gilowskiej, która - przygotowując dwa kolejne budżety w czasie rządów Jarosława Kaczyńskiego - obniżając podatki i składkę rentową "nie trzymała twardą ręką wydatków". - Pani Gilowska pozwoliła, by one wzrosły o prawie 50 miliardów - ubolewa Rostowski. Z kolei pytany o wiceprezes PiS Beatę Szydło, która specjalizuje się w tematyce finansów publicznych, stwierdza że "to niedobrze, jak rząd w tak ważnej materii ma słabego przeciwnika".
Rostowski pytany o to, w jaki sposób chce walczyć z deficytem budżetowym podkreśla, że "będzie twardo pilnował wzrostu wydatków". Zapewnia jednocześnie, że nie planuje cięć budżetowych ponieważ "w przyszłym roku wydatki powinny wzrosnąć o 2,9 procent, a dochód narodowy o ponad 7 procent". - To nam da dodatkowe 24 miliardy złotych - wylicza szef resortu finansów. - Dodatkowo w ciągu dwóch lat uzyskamy 18 miliardów w efekcie zmniejszenia składki do OFE - dodaje. Rostowski wylicza też, że podwyżka podatku VAT przyniesie budżetowi 6 miliardów w ciągu dwóch lat. W efekcie deficyt ma się zmniejszyć o 80 miliardów - zapowiada. I dodaje, że "nie widzi potrzeby cięcia wydatków socjalnych".
"Fakt", arb