- Debaty są potrzebne, to esencja demokracji. Szkoda, że nie wypracowaliśmy w Polsce modelu debatowania. Na przykład w Ameryce działa niezależny od rządu komitet ds. debat, który zajmuje się ich organizowaniem. Być może u nas powinny się tym zająć jakieś organizacje pozarządowe. Inaczej będziemy tracić czas na jałowe dyskusje o debatach - przekonuje w rozmowie z "Faktem" były prezydent Aleksander Kwaśniewski, który komentuje trwające od kilkunastu dni zamieszanie wokół organizacji debat wyborczych. Ostatecznie w sprawie debat porozumiały się wszystkie partie zasiadające w parlamencie - z wyjątkiem PiS, które chce, by debaty odbywały się w Centrum Programowym tej partii.
Zdaniem byłego prezydenta PiS odmawiając udziału w debatach "psuje demokrację". – Pomysł, żeby debaty odbyły się w centrum programowym PiS i były właściwie formą przesłuchań rządu, to wybieg nie do zaakceptowania. W normalnej demokracji debaty są najistotniejszą częścią kampanii – ważniejszą niż billboardy, konwencje, bo interaktywną - podkreśla Kwaśniewski. Były prezydent ocenia, że PiS nie chce rozmawiać ponieważ "cała kampania partii Kaczyńskiego ma umocnić własny elektorat i maksymalnie go zmobilizować". - Zakładając, że inni wyborcy – szczególnie Platformy – zazwyczaj są nie tak zmobilizowani, strategia PiS może się okazać skuteczna - dodaje.
Czy, zdaniem Kwaśniewskiego, do debaty Donald Tusk - Jarosław Kaczyński jednak dojdzie? - Lider PiS zmieni zdanie tylko wtedy, kiedy stratedzy PiS zobaczą, że skupienie się na własnym elektoracie jednak się nie opłaca - uważa były prezydent. Jego zdaniem na razie jednak PiS koncentruje się na utrzymaniu swojego elektoratu i maksymalnym zmobilizowaniu go, co może przynieść zwycięstwo partii Kaczyńskiego.
Oceniając kampanię w wykonaniu PO były prezydent podkreśla, że "czeka na wielkie boom ze strony Platformy" i dodaje, że podoba mu się hasło "Polska w budowie". – Budowa to zawsze kłopoty, trudności, ale też wielka nadzieja, a ewentualne usterki wychodzą później. Hasło jest więc adekwatne do sytuacji i obiecujące - podkreśla. Z kolei hasło SLD - "Jutro bez obaw" - były prezydent ocenia jako "próbę zmobilizowania elektoratu". - Chodzi o ludzi młodych, którzy nie są pewni swojej przyszłości i oczekują programu dotyczącego dostępu do edukacji, do rynku pracy, mieszkań i respektowania ich systemu wartości. Druga grupa to ci, którzy mają prawo czuć się zagrożeni: ze względu na wiek, na kryzys, a również na to, co jest nieuniknione, także jeśli SLD byłoby w rządzie, czyli cięcia budżetowe. Wobec tych dwóch grup hasło "Jutro bez obaw" ma sens - wyjaśnia. - Ale nie jest tak dobre jak moje "Wybierzmy przyszłość" - dodaje natychmiast. Kwaśniewski przyznaje też, że żałuje iż niepowodzeniem skończyła się formuła LiD-u (koalicji SLD z Partią Demokratyczną i SdPl). - LiD był szeroką formułą, do której można było dopraszać rozmaitych ludzi. Żałuję decyzji Bartosza Arłukowicza i Dariusza Rosatiego (startują z list PO) i jej nie popieram, ale też uważam że to spóźnione efekty rozwiązania LiD. Ci ludzie mieściliby się w formule centrolewicowej, a nie odnaleźli się w formule mocno partyjnej - ocenia Kwaśniewski. Jaki wynik będzie sukcesem SLD? - Powyżej 14 procent będzie sukces. Dużo poniżej - wielka porażka - twierdzi były prezydent, który zapewnia, że sam zagłosuje na SLD.
Czy, zdaniem Kwaśniewskiego, do debaty Donald Tusk - Jarosław Kaczyński jednak dojdzie? - Lider PiS zmieni zdanie tylko wtedy, kiedy stratedzy PiS zobaczą, że skupienie się na własnym elektoracie jednak się nie opłaca - uważa były prezydent. Jego zdaniem na razie jednak PiS koncentruje się na utrzymaniu swojego elektoratu i maksymalnym zmobilizowaniu go, co może przynieść zwycięstwo partii Kaczyńskiego.
Oceniając kampanię w wykonaniu PO były prezydent podkreśla, że "czeka na wielkie boom ze strony Platformy" i dodaje, że podoba mu się hasło "Polska w budowie". – Budowa to zawsze kłopoty, trudności, ale też wielka nadzieja, a ewentualne usterki wychodzą później. Hasło jest więc adekwatne do sytuacji i obiecujące - podkreśla. Z kolei hasło SLD - "Jutro bez obaw" - były prezydent ocenia jako "próbę zmobilizowania elektoratu". - Chodzi o ludzi młodych, którzy nie są pewni swojej przyszłości i oczekują programu dotyczącego dostępu do edukacji, do rynku pracy, mieszkań i respektowania ich systemu wartości. Druga grupa to ci, którzy mają prawo czuć się zagrożeni: ze względu na wiek, na kryzys, a również na to, co jest nieuniknione, także jeśli SLD byłoby w rządzie, czyli cięcia budżetowe. Wobec tych dwóch grup hasło "Jutro bez obaw" ma sens - wyjaśnia. - Ale nie jest tak dobre jak moje "Wybierzmy przyszłość" - dodaje natychmiast. Kwaśniewski przyznaje też, że żałuje iż niepowodzeniem skończyła się formuła LiD-u (koalicji SLD z Partią Demokratyczną i SdPl). - LiD był szeroką formułą, do której można było dopraszać rozmaitych ludzi. Żałuję decyzji Bartosza Arłukowicza i Dariusza Rosatiego (startują z list PO) i jej nie popieram, ale też uważam że to spóźnione efekty rozwiązania LiD. Ci ludzie mieściliby się w formule centrolewicowej, a nie odnaleźli się w formule mocno partyjnej - ocenia Kwaśniewski. Jaki wynik będzie sukcesem SLD? - Powyżej 14 procent będzie sukces. Dużo poniżej - wielka porażka - twierdzi były prezydent, który zapewnia, że sam zagłosuje na SLD.
"Fakt", arb