Debata medyczna, czyli co 4 partie myślą o naszym zdrowiu

Debata medyczna, czyli co 4 partie myślą o naszym zdrowiu

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Forum) 
- Kolejki są, ale jest lepiej - oświadczyła minister zdrowia Ewa Kopacz (PO). Jolanta Fedak (PSL) obiecała zwiększenie finansowania ochrony zdrowia, broniąc ustawy refundacyjnej uznała też, że swoboda obywatelska i gospodarcza kończą się tam, gdzie zaczynają się ceny leków. Marek Balicki (SLD) podkreślał, że wzrastają nierówności społeczne także w dostępie do opieki medycznej. - Trzeba zlikwidować Narodowy Fundusz Zdrowia i stworzyć regionalne kasy ubezpieczeniowe - mówił były prezes NFZ Andrzej Sośnierz (PJN). W TVN odbyła się debata przedwyborcza poświęcona systemowi ochrony zdrowia i polityce społecznej.
Uczestnicy debaty w jednej z rund odpowiadali na pytania zadawane przez dziennikarkę, w kolejnych trzech mogli je kierować do dwóch wybranych przez siebie pozostałych dyskutantów. Debatę w studiu TVN prowadziła dziennikarka tej stacji Katarzyna Kolenda-Zaleska.

Niezupełnie "prawdziwi" Polacy

Wybór Kolendy-Zaleskiej wzbudził kontrowersje w środowiskach zbliżonych do PiS. Krytycy przypominają, że to ona upubliczniła nieprawdziwą informację o słowach Kaczyńskiego na Krakowskim Przedmieściu. W jednej z relacji na antenie oświadczyła: "Jarosław Kaczyński mówi, że nadejdą jeszcze czasy, gdy prawdziwi Polacy dojdą jeszcze do władzy". Słowa te odbiły się szerokim echem. W rzeczywistości Kaczyński mówił, że "chcemy być wolnymi Polakami i chcemy by ten kraj był nasz, by nikt nam nie narzucał obyczajów".

Debata tylko parlamentarna

Na debacie w TVN obecni byli tylko przedstawiciele czterech partii: PO, PSL, SLD i PJN. W dyskusji nie brał udziału przedstawiciel PiS. - TVN to nie jest miejsce, gdzie można zorganizować rzetelną i obiektywną debatę. W Polsce jest tak, że media publiczne są przejęte przez PO i PSL, a prywatne mają swoje sympatie polityczne - uzasadnił decyzję swojej partii rzecznik PiS Adam Hofman. W czasie debaty na antenach TVP Info, Polsat i Polsat News trwała rozmowa z liderem PiS Jarosławem Kaczyńskim.

Przedstawiciele innych partii nie zostali zaproszeni do debaty.

W TVN dyskutowali: minister zdrowia Ewa Kopacz (PO), minister pracy Jolanta Fedak (PSL), były minister zdrowia Marek Balicki (SLD) oraz były prezes NFZ Andrzej Sośnierz (PJN).

Kopacz obiecuje ustawy

Kopacz zapowiedziała, że ma przygotowanych sześć projektów ustaw zdrowotnych, które zamierza po wyborach złożyć w Sejmie. Jak powiedziała, chodzi m.in. o ustawy: o dodatkowych dobrowolnych ubezpieczeniach zdrowotnych, badaniach klinicznych, zdrowiu publicznym oraz o jakości w ochronie zdrowia. Kopacz nie zaprzeczyła, że po ewentualnym zwycięstwie PO wyborach nadal będzie ministrem zdrowia. Podczas poprzedniej parlamentarnej kampanii wyborczej politycy PO również obiecywali "szuflady pełne ustaw".

Jak finansować? Brak odpowiedzi

Wszystkim uczestnikom debaty postawiono pytanie, w jaki sposób zwiększyć finansowanie ochrony zdrowia, i czy są oni za wprowadzeniem dodatkowych ubezpieczeń, dopłat do świadczeń lub podniesieniem składki. Jednoznaczne odpowiedzi nie padły.

W ocenie Fedak, konieczne jest "uszczelnienie systemu". Minister oświadczyła, że za rządów PO-PSL nakłady na ochronę zdrowia wzrosły z 40 mld zł do 60 mld zł. Jak mówiła, miała na to wpływ polityka rządu, wzrost płac, waloryzacja rent i emerytur. - Mimo tak ogromnej ilości pieniędzy nie załatwiliśmy wszystkich problemów - przyznała.

Sośnierz podkreślił, że do tego, by więcej pieniędzy trafiało na leczenie, niezbędny jest odpowiedni sytemu kontroli. - Dokładanie pieniędzy nie rozwiąże problemów służby zdrowia - mówił. Zaznaczył, że wzrost nakładów nie zależy od działań rządu.

Kopacz: pacjenci wiedzą, że trzeba zapobiegać chorobom

Kopacz przyznała, że kolejki, w których muszą czekać pacjenci, są długie, ale, - według minister z PO - sytuacja w służbie zdrowia jest dużo lepsza niż w 2007 r.  - Chyba wszyscy, jak tu siedzimy, wiemy, że nie ustawia się kolejka do sklepu, w którym póki świecą pustkami. Oferta jest lepsza. Dzisiaj mamy lepszy sprzęt, lepszych specjalistów - powiedziała Kopacz. Według niej, pacjenci mają większą świadomość, że wcześniej należy się zgłaszać do lekarza i zapobiegać chorobom. Kopacz dodała, że za jej rządów przyśpieszono kształcenie specjalistów i przeznaczono więcej środków na płacenie placówkom ochrony zdrowia za nadwykonania.

Balicki: pieniądze nieracjonalnie wydawane

Zdaniem Balickiego pieniądze, które trafiają do systemu ochrony zdrowia nie zawsze są racjonalnie wydawane. Polityk SLD podkreślał, że w ostatnich 10 latach poziom wydatków publicznych na ochronę zdrowia wahał się między 4 a 4,5 proc. - W krajach UE generalnie jest 6 proc. - mówimy o wydatkach publicznych. One w ostatnim czasie rosły, ale składka się nie zmieniła i relacja tych wydatków do rozwoju gospodarki jest ciągle taka sama. To jest ta bariera, na którą napotyka nasz system opieki zdrowotnej i stąd m.in. biorą się kolejki - stwierdził Balicki.

Fedak: pomniejszyć koszty transakcyjne

Fedak odpowiadała, że system poboru składki jest dokładnie taki sam, jak za rządów SLD. - On kosztuje kilkaset milionów złotych - powiedziała. - Myślę, że moglibyśmy dzisiaj ustalić tę jedną rzecz: żeby pomniejszyć te koszty transakcyjne - apelowała. - Minister Balicki mówi z rozbrajającą lekkością, że nie jest w stanie uczestniczyć w tym dziele. My sobie z panią minister Kopacz z tym poradzimy na pewno w drugiej kadencji - oświadczyła Fedak.

Lekarze w szkołach?

Zdaniem Balickiego konieczne jest, aby do szkół wrócili lekarze, pielęgniarki i stomatologowie. - Jeśli chcemy oszczędzić na wydatkach na leczenie, to musimy wprowadzić profilaktykę do szkół - mówił. Pytany ile to będzie kosztować, odparł: "Te wydatki, które są potrzebne na to, mieszczą się w budżecie NFZ." - Uczniowie w szkołach mają zapewnioną opiekę pielęgniarek, których jednak powinno być więcej - mówiła Kopacz, dodając, że odpowiednia ustawa jest przygotowana.

Sośnierz: byłem szefem, mówię: zlikwidować

Z kolei Sośnierz pytany o plany PJN, wyraził przekonanie, że sytuację w służbie zdrowia poprawiłaby likwidacja NFZ. Według niego, Fundusz to scentralizowana instytucja, podporządkowana ministerstwu zdrowia i biurokratyczny moloch, którym trudno zarządzać. - Byłem szefem tej firmy, proponuję jej likwidację - powiedział Sośnierz. Dodał, że NFZ jest "za daleko od pacjenta". Sośnierz uważa, że Fundusz powinny zastąpić regionalne kasy ubezpieczenia zdrowotnego. - Trzeba uwolnić decyzyjność, zwiększyć decyzje w regionie - przekonywał polityk.

"Robiłam, ile mogłam"

Natomiast Kopacz na pytanie, czy za rządów PO pacjenci odczuli zmiany na lepsze, odpowiedziała: "robiłam tyle, ile byłam w stanie zrobić, a może nawet trochę więcej". Oświadczyła, że PO udało się wprowadzić pakiet ustaw zdrowotnych, "który będzie procentował". Minister zdrowia dodała, że konieczne jest respektowanie tzw. rozporządzeń kolejkowych. Przypomniała, że MZ wprowadziło standardy, zgodnie z którymi chory zakwalifikowany jako przypadek pilny nie może czekać na świadczenie medyczne dłużej niż 6 tygodni. - Standardy wyznaczają bezpieczny czas oczekiwania na świadczenia - stwierdziła.

Fedak: nie może być swobody obywatelskiej

Fedak z kolei była pytana, "co złego jest w obniżaniu cen leków i co złego jest w stosowaniu przez apteki rabatów na leki". - Swobody obywatelskiej i swobody działalności gospodarczej nie możemy odnosić do cen leków. Jest bowiem tak, że pacjenci są namawiani na leki, które są bardzo drogie, przez stosowanie specjalnych rabatów, a potem te rabaty znikają, a lekarstwa nadal są bardzo drogie - odpowiedziała.

- Jeśli ktoś chce korzystać z refundacji leków: a więc apteki, firmy farmaceutyczne to powinny brać po uwagę politykę lekową płatnika, czyli w tym wypadku NFZ. A w interesie NFZ jest refundować rozsądne koszty lekarstw - powiedziała minister pracy. Urzędowe ceny i marże na leki finansowane ze środków publicznych wprowadziła ustawa o refundacji leków z rządowego (PO-PSL) pakietu zdrowotnego.

Co z długami szpitali?

Sośnierz i Balicki odpowiadali na pytanie Kopacz, jakie mają propozycje rozwiązań problemu zadłużenia szpitali. - Każdy przykład jest inny. Większość polskich szpitali nie jest zadłużona. Czy nie warto byłoby sięgnąć po ich przykłady i je upowszechnić. Byłoby najmniej efektywne obiecywać wszystkim tym zadłużonym, że w tej chwili przyjdzie ktoś i ich oddłuży - powiedział Sośnierz. Balicki uważa, że należy właściwie ustalić sieć szpitali w taki sposób, by zapłata odpowiadała kosztom. - Jeśli jest zły zarządzający, to zmienić zarządzającego. Każdy właściciel instytucji zrobiłby to gdyby okazało się, że zarządzający nie daje sobie radym - podkreślał. Kopacz zwróciła uwagę, że za czasów SLD było 734 zadłużonych szpitali, za czasów rządów PiS - 620. - Za naszych czasów, niby w okresie kryzysu, mamy 550 - stwierdziła.

Kardiolog? W tym roku brak terminów

Balicki podkreślał, że jego współpracownicy spytali w warszawskich szpitalach, ile należy czekać na badanie kardiologiczne. Jak mówił Balicki, w szpitalach Bródnowskim i MSWiA okazało się, że nie można się już tym roku zarejestrować. - Tak było w kilku kolejnych szpitalach czy przychodniach - dodał Balicki. Pokazał też zdjęcie tłumu ludzi w stołecznym Centrum Onkologii.

Kopacz odpowiedziała, że opiera się na sprawozdaniach NFZ. - Czasy oczekiwania zdecydowania się skróciły. Są obszary, w których rzeczywiście czas oczekiwania jest zbyt długi, jak na standardy europejskie, ale ja z tym walczę - przekonywała.

Dlaczego rząd tego nie zrobił?

W rundzie trzeciej debaty Andrzej Sośnierz pytał minister zdrowia Ewę Kopacz, dlaczego przez cztery lata rządowi nie udało się wprowadzić dokumentu ubezpieczenia pacjenta. Według Kopacz dlatego, że na karcie muszą się znaleźć się kompletne informacje o pacjencie - oprócz tego, czy dana osoba jest ubezpieczona, także informacje o przebiegu choroby, leczeniu; karta ma też umożliwiać wystawianie e-recept czy e-zwolnień.

zew, PAP