Według przewidywań palestyńskiego rządu w Ramallah, rezolucja może uzyskać w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ ponad 130 głosów poparcia, podczas gdy w Radzie Bezpieczeństwa zostanie ona zawetowana przez USA, jako jednego z pięciu stałych członków Rady. Według raportu, podpisanego wyłącznie przez szefa komisji spraw zagranicznych i bezpieczeństwa Szaula Mofaza z opozycyjnej partii Kadima, "rząd nie uniemożliwił tego, co mógł uniemożliwić, i poniósł fiasko, jeśli chodzi o przygotowanie się do stawienia czoła konsekwencjom" tego, co nastąpi.
Według "Haareca", biuro premiera Benjamina Netanjahu wywierało naciski, aby dokument nie został opublikowany i by członkowie rządu nie udzielali mu poparcia. Mofaz oświadczył w krótkim komunikacie, że konkluzje dokumentu przygotowanego przez parlament "są ostrzeżeniem wobec rządzących Izraelem".
Wśród niebezpieczeństw, jakie są przedmiotem rozważań izraelskich służb bezpieczeństwa, jest nie tylko izolacja Izraela na arenie międzynarodowej, lecz także ewentualna insurekcja ludowa na palestyńskich terytoriach okupowanych. Jeśli doprowadzi do nowej krwawej łaźni, spowoduje to pogorszenie wizerunku Izraela w światowej opinii publicznej. Według raportu, Izrael powinien był w porę zaprezentować "polityczną alternatywę", która pozwoliłaby Stanom Zjednoczonym doprowadzić po jedenastu miesiącach absolutnego impasu negocjacji do wznowienia rokowań pokojowych i do zablokowania w ten sposób Palestyńczykom drogi do ONZ.
Jedynym aspektem przygotowań Izraela do wrześniowych wydarzeń w ONZ ocenianym pozytywnie w raporcie jest przygotowanie izraelskich sił bezpieczeństwa, zwłaszcza wojska, do stawienia czoła ewentualnym rozruchom na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. W tym celu wyposażono oddziały wyspecjalizowane w rozbijaniu demonstracji w broń, która nie zadaje śmierci. Zostały one również przećwiczone w prowadzeniu operacji ewentualnego ewakuowania osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu, które mogłyby zostać otoczone przez palestyńskich demonstrantów.
PAP