"Nawiązując do mojej wypowiedzi po meczu z Lechią chcę powiedzieć, że wypadła ona niefortunnie. Słowa, które wypowiedziałem padły pod wpływem emocji. Siedziało we mnie jeszcze rozdrażnienie po przegranym meczu z Apoelem i rozczarowanie, że zawaliliśmy taką wielką szansę" - napisał Małecki. Jednak w poniedziałek na łamach jednej z gazet regionalnych powiedział, że słowa przeprosin odnosiły się tylko do części kibiców: "Nie zmieniłem zdania, dalej podtrzymuję, co powiedziałem. Przeprosiłem tylko tych ludzi, którzy siedzieli tam i nie gwizdali na mnie".
- Kara nałożona na Patryka Małeckiego jest dotkliwa, ale po wypowiedziach, których udzielił, musieliśmy zareagować tylko w taki sposób. Nic i nikt nie może być ważniejszy niż standardy, jakie obowiązują w naszym klubie - skomentował całą sytuację prezes krakowskiego klubu Bogdan Basałaj. Trener krakowskich piłkarzy Robert Maaskant zgadza się z tą decyzją, chociaż podczas środowej konferencji prasowej nazwał ją "trudną." - Zachowanie takie jak to i mówienie takich rzeczy o kibicach, którzy od pokoleń przychodzą na nasz stadion, którzy specjalnie oszczędzają pieniądze na karnety, jest niedopuszczalne. Ci ludzie są takimi samymi kibicami jak wszyscy inni. Między innymi dzięki nim klub istnieje tak długo i ma ponad 100 lat tradycji - powiedział Maaskant.
Oprócz zawieszenia dodatkowo zawodnik został ukarany wysoką karą finansową. Piłkarze Wisły Kraków w piątek rozegrają mecz 6. kolejki w Poznaniu z tamtejszym Lechem. "Biała Gwiazda" zajmuje w tabeli 10. miejsce z dorobkiem 6 punkt, zaś Lech pierwsze (10 pkt).
pap, ps