- W tej sytuacji bezpieczniej byłoby ograniczać deficyt trochę wolniej, chyba, że będzie tak wysoki wzrost gospodarczy, iż stanie się to w oczywisty sposób możliwe. W jednym jesteśmy zgodni: nie ma możliwości rozwoju przy pętli deficytu i dużym zadłużeniu. Różnica polega na tym, jakie narzędzia i w jakim tempie zostaną użyte by zmniejszyć dług – twierdzi Boni.
Dodaje, że różni się z ministrem finansów także w sprawie pożądanej relacji wydatków publicznych do PKB. - Nie chcę ich obniżać, ale utrzymać gdzieś na poziomie 43 proc., zmieniając strukturę wydatków. Ograniczać w pewnych dziedzinach, by alokować w te prorozwojowe – mówi.
Dopytywany jak pogodzić redukcję deficytu z takim poziomem wydatków, Boni odparł: "trzeba być konsekwentnym w oszczędzaniu i reformach systemowych, np. dążyć do zbilansowania systemu ubezpieczeń – krok po kroku i z akceptacją społeczną". - Ale też szukać rezerw w efektywności wydatków – zaznacza.