Najbardziej znana francuska gazeta zamieszcza entuzjastyczną recenzję wystawy: "Alina Szapocznikow: Sculpture Undone, 1955-1972", którą można oglądać od ubiegłego tygodnia w brukselskiej galerii WIELS. "W Brukseli Alina Szapocznikow z wielką mocą powraca do życia" - tytułuje swój artykuł "Le Monde", podkreślając, że zmarła blisko czterdzieści lat temu rzeźbiarka jest wciąż zbyt mało znana poza swoim rodzinnym krajem.
Recenzent określa rzeźbiarkę jako "jedną z wielkich rzeźbiarek drugiej połowy XX wieku" i ubolewa nad faktem, że wspomnianej retrospektywy artystki nie będzie można zobaczyć w Paryżu, gdzie Szapocznikow spędziła końcowy okres swojego życia. Według "Le Monde", mimo różnorodności jej twórczości przez całe życie polska rzeźbiarka "miała właściwie tylko jeden przedmiot fascynacji - ludzkie ciało". Gazeta dodaje przy tym, że polska artystka zniekształcała w swoich rzeźbach ludzkie organy, oddając się swego rodzaju "zabawie w masakrowanie".
Szapocznikow "fabrykowała piersi, usta i barwione czule ręce, ale tylko po to, by je rozrywać czy deformować" - pisze "Le Monde. Dziennik zauważa, że w swych ostatnich dziełach powstałych niedługo przed śmiercią jak "Pogrzeb Aliny" czy cykl "Nowotwory" artystka, dotknięta śmiertelną chorobą, "prowadziła kronikę swojej agonii". Wystawa w Brukseli jest otwarta do 8 stycznia przyszłego roku.
Alina Szapocznikow (1926-1973) należy do najwybitniejszych polskich rzeźbiarek. Opierając się na osobistym doświadczeniu wieloletniej walki z nieuleczalną chorobą, stworzyła własny język form dla odzwierciedlenia przemian zachodzących w ludzkim ciele. Wprowadziła w tym celu do warsztatu rzeźbiarza nowe materiały, z którymi odważnie i skutecznie eksperymentowała.
W roku 1963 Szapocznikow przeniosła się na stałe do Francji. W Paryżu nawiązała kontakt z ruchem jednoczącym artystów spod znaku Nouveau Réalisme ("nowego realizmu"). Do końca jednak pozostała sobą - oryginalną i wrażliwą artystką, skupioną przede wszystkim na intymności.
PAP