Na znak protestu przeciwko pochodzącym z zapisu posłuchanej rozmowy telefonicznej wyjątkowo ordynarnym słowom szefa włoskiego rządu na temat Merkel, które przedostały się do prasy, rząd w Berlinie chciał symbolicznie na jeden dzień odwołać swego ambasadora w Rzymie. Jednak nawet i taki gest miałby ogromny wydźwięk - podkreślają obserwatorzy.
Włoskie media powołując się na źródła dyplomatyczne poinformowały, że gdy prezydent Georgio Napolitano dowiedział się o tych zamiarach niemieckiego rządu, skontaktował się z prezydentem Christianem Wulffem, dzięki czemu ostatecznie udało się uniknąć takiego incydentu.
Według włoskiej prasy Berlusconi obraźliwie wypowiedział się o kanclerz Angeli Merkel podczas rozmowy telefonicznej z osobą podsłuchiwaną przez prokuraturę w związku z dochodzeniem w sprawie kręgu prostytutek w otoczeniu premiera.
zew, PAP