Platforma nie dotrzymała słowa
Kukiz jest rozczarowany polską polityką. - Trudno nazywać "polityką" coś, co bardziej przypomina rywalizację klanów niż walkę o pierwszeństwo w budowie Rzeczpospolitej. Klany partycypujące w większym lub mniejszym stopniu we władzy na tyle odbiły od społeczeństwa, że mówienie o jego udziale w budowie wspólnego dobra jest nadużyciem. Jesteśmy bezsilni - ubolewa. Artysta zastanawia się, czy pójść na wybory. Przypomina, że w 2007 r. zachęcał do głosowania na partię Donalda Tuska. Platforma obiecywała, że zmieni ordynację wyborczą na większościową. - Miałem przesłanki, by zaufać PO, bo właśnie ona przed 2007 rokiem zbierała podpisy pod petycją w sprawie wprowadzenia jednomandatowych okręgów. No i okazuje się, że to wszystko spełzło na niczym. Listy z 700 tys. podpisów zostały zniszczone i... cicho sza - mówi Kukiz.
Poseł, żołnierz partyjnego wodza
Polska demokracja, według Kukiza, daje wybór między dżumą i cholerą. - Tak naprawdę wybieramy nie posłów, ale wodzów partyjnych i ich idee. Obecny ustrój niewiele różni się od komunizmu. Bo podobnie jak w czasach komunistycznych poseł nie jest reprezentantem grupy wyborców, ale jest żołnierzem wodza - krytykuje muzyk. Jego zdaniem bierne prawo wyborcze do Sejmu to fikcja, bo by starać się o miejsce w niższej izbie parlamentu trzeba być członkiem jakieś partii. - Ewentualnie założyć swoją. A i to nie każdy może, bo nie każdego na o stać. Tańsza jest rewolucja, do której zresztą chyba wkrótce dojdzie - prognozuje Paweł Kukiz.
zew, "Polska The Times"