Merkel opowiedziała się za zmianą traktatu UE w takim kierunku, by możliwe było zaskarżenie kraju łamiącego zasady dyscypliny budżetowej do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości oraz wymuszenie przestrzegania traktatu UE. - To zadanie na przyszłość. Oznaczałoby dokończenie budowy unii walutowej - podkreśliła. Wykluczyła też możliwość opuszczenia strefy euro przez zadłużoną Grecję, jak również powrót Niemiec do marki. Niemiecka kanclerz argumentowała, że w przypadku powrotu Niemiec do narodowej waluty nastąpiłaby jej natychmiastowa aprecjacja i Niemcy "nie mogliby sprzedać ani jednego z produktów eksportowych, bo ich wytworzenie byłoby zbyt drogie".
29 września niemiecki Bundestag będzie głosować nad reformą Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF), przeznaczonego na pomoc nadmiernie zadłużonym krajom strefy euro. Część posłów chadecko-liberalnej koalicji rządzącej grozi, że nie poprze reformy, gdyż wątpi w skuteczność dotychczasowych działań, służących stabilizacji wspólnej waluty, i obawia się obarczenia Niemiec kosztami ratowania euro. Merkel wyraziła jednak przekonanie, że większość koalicji zagłosuje za ustawą o EFSF. Przypomniała, że do jej przyjęcia nie jest konieczna tzw. większość kanclerska, czyli większość absolutna Bundestagu złożona tylko z posłów partii rządzących (311 głosów). - To całkowicie normalna ustawa. Rząd potrzebuje większości. Większość kanclerska potrzebna jest przy wyborze kanclerza albo w innych szczególnych kwestiach personalnych - tłumaczyła Merkel. Opozycja przekonuje jednak, że jeśli rząd nie uzyska poparcia większości kanclerskiej w sprawie reformy EFSF, będzie to wystarczający powód do rozpisania nowych wyborów.
PAP, arb