Komorowski podpisał. Dostęp do informacji można ograniczać
"PO działała pod osłoną nocy..."
- Prezydent podpisał ustawę - to zła informacja dla Polaków - ocenił lider SLD Grzegorz Napieralski. Zdaniem Napieralskiego PO "pod osłoną nocy" doprowadziła do sytuacji, w której Polacy "nie mogą patrzeć na ręce rządzących, Polacy nie mają dostępu do informacji i Polacy nie będą wiedzieć, co się dzieje w poszczególnych ministerstwach i resortach". - Nie poznamy dziś pełnej informacji dotyczącej na przykład tego tajemniczego inwestora katarskiego, który miał kupić i uratować stocznię w Szczecinie. Nie dowiemy się wielu rzeczy, wielu spraw dotyczącej prywatyzacji. Znów dowiemy się z ust polityków Platformy, że danej ekspertyzy nam się nie pokaże, bo jest ustawa - ubolewał Napieralski.
"Panie prezydencie - złamał pan konstytucję"
Z kolei Ryszard Kalisz wskazywał, że to co się stało jest również "bardzo złe dla polskiej konstytucji". - Na podstawie art. 126 Konstytucji RP prezydent RP stoi na straży przestrzegania konstytucji. A pan prezydent Komorowski, chyba nieświadomie, powiedział nam wyraźnie i jego ludzie, że ma świadomość że ta ustawa jest niezgodna z konstytucją. A ją podpisał - ubolewał polityk. - Konstytucja polska przewiduje właśnie dla pana prezydenta możliwość złożenia wniosku prewencyjnego do TK - przypomniał Kalisz. Dodał, że oznacza to, iż w przypadku gdy prezydent ma wątpliwości co do zgodności ustawy z konstytucją, to składa wniosek do TK przed złożeniem pod nią podpisu.
W opinii Kalisza, Komorowski "doprowadził do tego, że ustawa niezgodna z konstytucją wchodzi do polskiego porządku prawnego". - Jak to się ma do obowiązku prezydenta czuwania nad przestrzeganiem konstytucji? Nijak się nie ma, panie prezydencie - oświadczył polityk SLD. - Naprawdę przykro mi panie prezydencie, ale naruszył pan artykuł 126. konstytucji - podsumował Kalisz. - Bardzo pana proszę, niech pan go czyta rano i wieczorem. To są funkcje ustrojowe prezydenta Rzeczypospolitej - dodał.
Kancelaria Prezydenta: Komorowski podpisał, bo musiał
Z zarzutami SLD nie zgadza się Kancelaria Prezydenta. - Pan prezydent podpisał tę ustawę w poczuciu odpowiedzialności za państwo polskie, któremu groziłaby gigantyczna kara finansowa za niewdrożenie unijnej dyrektywy - podkreśliła szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek. Trzaska-Wieczorek zaznaczyła, że przejawem wątpliwości prezydenta co do trybu procedowania nad ustawą, w szczególności nad poprawką ograniczającą dostęp do informacji publicznej - zgłoszoną na etapie senackich prac - jest zapowiedź skierowania ustawy do TK w trybie kontroli następczej.
- Pan prezydent wielokrotnie wyrażał żal, iż procedowanie nad tego typu ustawami budzącymi wątpliwości czy obawy nie jest poprzedzane rzetelną i pogłębioną dyskusją m.in. z organizacjami pozarządowymi - przypomniała szefowa prezydenckiego biura prasowego. - Szkoda, że tego typu rozważania nie są prowadzone na etapie prac legislacyjnych w parlamencie - dodała.
16 września, na ostatnim posiedzeniu Sejmu w mijającej kadencji, posłowie przyjęli senacką poprawkę do nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej. W myśl poprawki wniesionej przez senatora Marka Rockiego z PO, możliwe będzie ograniczenie prawa do informacji publicznej ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa" w dwóch przypadkach - gdy osłabiałoby to pozycję państwa w negocjacjach np. umów międzynarodowych lub w ramach Unii Europejskiej oraz by chronić interesy majątkowe państwa w postępowaniach przed sądami czy trybunałami. Przeciwko tej poprawce protestowały organizacje pozarządowe, w tym m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka. O zawetowanie ustawy apelował do prezydenta PiS, PJN i SLD.
PAP, arb