Powodem była pomyłka w nazwie miejscowości. Gerndt chciał wpisać w samochodowej nawigacji słowo "Puttgarden", czyli nazwę niemieckiego portu, skąd odpływają promy do Danii stanowiące najważniejsze połączeniem na trasie Hamburg - Kopenhaga. Urządzenie skierowało go jednak do miasta "Putgarten" na Rugii. Błąd kosztował go 370 km dodatkowej jazdy w jedną stronę, czyli łącznie 740.
- Trochę zdziwiłem się, że mam tak daleko do promu, a podróż bardzo mi się dłużyła. Gdy niby dotarłem do celu i pytałem o przystań promową, mieszkańcy Putgarten - małej rybackiej osady - tylko się uśmiechali i dziwnie się na mnie patrzyli. Na świętowanie sukces do Helsingborga nie zdążyłem. Przybyłem na miejsce dzień później. Niepotrzebnie przejechałem aż 740 kilometrów. Koledzy nazwali moją pomyłkę "strzałem sezonu". Teraz już wiem, że nie należy ślepo ufać GPS, tylko używać mapy - powiedział Gerndt.
zew, PAP