Letarg
Bo społeczeństwo zrobiło się nam intelektualnie leniwe. Zapadło w specyficzny rodzaj letargu. Czyżby, jak to śpiewał przed laty Stanisław Soyka, kolejny „cud niepamięci"? Moje hasło na zbliżające się wybory jest proste – jest gorsza rzecz niż polityczna herezja. To polityczna amnezja. Zawsze i wszędzie będę powtarzał za Janem Nowakiem-Jeziorańskim: „Polacy niewątpliwie sami byli głównymi winowajcami swego nieszczęścia. Bo są indywidualistami. W tym indywidualizmie się zatracają. Każdy Polak chce być ministrem bez teki, każdy wie, jak Polskę zbawić, no i każdy chce założyć własną partię".
I w takim momencie znaleźliśmy się ponownie dziś. Wystarczy zaobserwować tendencje wyborcze i prognozowaną frekwencję. Społeczeństwo obywatelskie sprawia wrażenie, że ma samo siebie w społecznej, obywatelskiej dupie. Wrogiem wolności staje się pełzający nihilizm. Instynkt państwowości, i tak na co dzień trudno zauważalny, w wielu Polakach zanika. A to genialny teren, by wystraszona współczesnością, postępem i zmianami mniejszość zdominowała bierną większość. Nie idąc na wybory, młody Polaku, nie robisz władzy na złość. Robisz na złość swojej przyszłości.
W 2005 r. dwie trzecie społeczeństwa nie przejęło się ciągiem dalszym, który miał nastąpić, co nie przeszkodziło rewolucjonistom moralnym z PiS występować później w imieniu całego narodu. To się może powtórzyć. Zbigniew Hołdys wystąpił ostatnio z rozpaczliwym apelem pod tytułem: „Nie głosuję, bo kandydują kretyni". Ja modyfikuję ten głos. Głosuję, bo kandydują kretyni.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.