Za prezydentury Borysa Jelcyna Moskwa sprzedawała Białorusi tańsze surowce energetyczne, zadowalając się integracyjną retoryką Mińska i symbolicznymi, zdaniem większości obserwatorów, postępami w realnej integracji. Powrót Putina oznacza jednak, że w stosunkach między oboma państwami decydować będzie wyłącznie pragmatyzm. "Linia Putina jest prosta: imperium energetyczne, Unia Celna, ZSRR i kontrwywiad. (...) Putin postrzega rozpad ZSRR jako udaną operację zachodnich służb specjalnych, chociaż nigdy o tym wprost nie mówi. I demonstruje, że ta mała pomyłka zostanie naprawiona" - ocenia "Biełgazieta".
Przewiduje też, że "od 2012 roku stronie białoruskiej będzie niezwykle trudno straszyć Rosję Zachodem, a Zachód Rosją, ponieważ Zachód i Rosja będą wzajemnie żyły w zgodzie - do jak strasznych naruszeń praw człowieka by nie dochodziło (...) i jak gwałtowne zamachy terrorystyczne nie zdarzałyby się na jej terytorium".
Putin - dodaje tygodnik - "wie, jaki kąsek własności komu zaproponować za kulisami, tak aby kanclerz Niemiec był jego najlepszym przyjacielem". "Biełgazieta" zauważa, że w Rosji panuje "żelazne przekonanie, że na Putina zagłosuje większość" i będzie on rządził jako prezydent kolejnych 12 lat. "Ważny wniosek dla Białorusi: Putin wraca, na serio i na długo" - zapowiada "Biełgazieta".
PAP