Manajeu został zatrzymany w drodze na spotkanie, niedaleko budynku ambasady. Przez telefon powiedział, że funkcjonariusze sił specjalnych milicji OMON "szukają broni i narkotyków" - podała niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti". Kolega Manajeua, socjolog Alaksandr Sasnou, który zdążył się do niego dodzwonić, ocenił, że zatrzymanie badacza "ma związek z nasileniem na Białorusi represji przeciwko wszystkim".
Na spotkaniu Manajeu miał przedstawić swoją interpretację i komentarz do kwartalnych badań nastrojów społecznych na Białorusi. Sondaż NISEPI, który opublikowała prasa, mówił m.in. o tym, że według badań z września większość społeczeństwa obarcza winą prezydenta Alaksandra Łukaszenkę za kryzys gospodarczy w kraju. Gdyby wybory prezydenckie odbyły się w najbliższych dniach, to na Łukaszenkę zagłosowałoby według sondażu 20,5 proc. Białorusinów. Zarazem nie wzrosło, jak wskazuje wrześniowe badanie, poparcie dla politycznej opozycji.
Manajeu jest założycielem NISEPI - Niezależnego Instytutu Badań Społeczno-Ekonomicznych i Politycznych. Ośrodek powstał w 1992 roku, a w 2005 roku został zlikwidowany decyzją Sądu Najwyższego Białorusi. Obecnie jest zarejestrowany na Litwie jako organizacja społeczna, ale prowadzi badania opinii publicznej na Białorusi.
PAP, arb